Urzędnicy z magistratu w Trzciance nie pomogli rannemu kotu. Zwierzę zdechło następnego dnia – a sprawą oburzył się jeden z mieszkańców Trzcianki.
Stanisław Beseraba z Komitet Ochrony Kotów Wolno Żyjących w Trzciance na ulicy znalazł kota. Postanowił się nim zaopiekować, bo zwierzę zachowywało się dość dziwnie. - Wziąłem tego kotka, zauważyłem że jest chory. Jakaś pani, która tam przechodziła powiedziała, że został potrącony przez samochód, ale nie było żadnych śladów widać, tyle, że kot się dziwnie zachowywał. Zgłosiłem to do Urzędu Miasta i kazano mi tego kotka przynieść - opowiada Stanisław Beseraba z Komitetu Ochrony Kotów Wolno Żyjących.
Więc zaniósł do Urzędu Miasta. Tam pracownicy zajmujący się bezpańskimi zwierzętami w gminie stwierdzili, że kot nie ma obrażeń, które mogłyby wskazywać, że został potrącony przez samochód. Ponadto uznali, że to prywatna interwencja mieszkańca który, być może chce wyłudzić pieniądze na leczenie swojego czworonoga. - Nie mamy w regulaminie leczenia kotów wolno żyjących, a dwa sama definicja kota wolno żyjącego. Kot wolno żyjący żyje w swoim środowisku niezależnie od człowieka - tłumaczy Jacek Kowalski z Urzędu Miasta w Trzciance.
Tymczasem te w Trzciance mają opiekę. Mieszkańcy miasta sami dokarmiają dziesięć takich kotów. Zbudowali im też
budkę. Spółdzielnia mieszkaniowa udostępniła teren, na którym ją ustawiono. Ale wolontariusze uważają, że w pomoc wolno żyjącym kotom powinna bardziej zaangażować się też gmina.
- Urząd Miejski częstuje karmą suchą, ale to tylko w okresie jesienno-zimowym. Natomiast tak przez cały rok no to musimy sami dbać o te kotki żeby one żyły - dodaje Janina Brzozowska, mieszkanka Trzcianki.
W Trzciance radni w tym roku przyjęli uchwałę o pomocy zwierzętom bezdomnym i wolno żyjącym. W niej jest zapis, że to gmina powinna zapewnić całodobową opiekę weterynaryjną zwierzętom poszkodowanym w wypadkach drogowych na jej terenie.
- Każdemu zwierzęciu należy się ochrona, poszanowanie i opieka. Każdy człowiek który spotyka na swojej drodze ranne zwierzę, chore, nie powinien przechodzić obok tego obojętnie. Każda gmina ma w tej chwili już od paru lat własny program opieki nad zwierzętami - wyjaśnia Bogna Oleszak, prezes Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami w Polsce, oddział w Pile.
Ten program w Trzciance najwyraźniej nie zadziałał – twierdzą miłośnicy zwierząt. Ale deklarują pomoc gminie, w opiece nad wolno żyjącymi kotami.