Nieszczęścia chodzą parami – to prawda, choć w tym przypadku właśnie nie chodzą. Bracia Arek i Radek są niepełnosprawni, jeden od urodzenia, drugi po wypadku. Rodzina daje sobie radę, ale w domu potrzebny jest remont.
Wzdłuż tej drogi rozciągają się łany zbóż, gdzieś w oddali widać dachy domów. Jak w bajce chciałoby się powiedzieć i nawet na poręczy przy drzwiach do domu dwie podkowy – na szczęście. I tylko tego szczęścia zabrakło w domu państwa – o ironio – Podkowa z Furmana 12 km od Piły. Jest za to podwójny pech. Hanna i Mariusz mieszkają z trzema synami. Najmłodszy Sebastian ma 13 lat, jest w szkole. Arek urodził się 25 lat temu z porażeniem mózgowym, jeździ na wózku, Radek w zeszłym roku skoczył „na główkę”, złamał kręgosłup, leży. Jego matka dzień 5 lipca zapamiętała na zawsze.
– Modliłam się do Boga, żeby żył, żeby tylko przeżył.... Do Boga się modliłam,żeby wszystko było w porządku, żeby chodził, a teraz już wiadomo, że chodzić nie będzie, ale żeby chodził po tej rehabilitacji, to jest moje marzenie - płacze Hanna Podkowa.
Żeby mogło się spełnić, Radek musi być rehabilitowany. A to są koszty nie do udźwignięcia dla rodziny, która utrzymuje się z pensji pana Mariusza – magazyniera w pilskiej firmie oraz rent Arka i Radka. Sam Radek również ma świadomość, że bez rehabilitacji, nie zrobi postępu. Z tym że nie będzie chodził już się częściowo pogodził, ale wierzy, że możliwa jest poprawa stanu zdrowia.
– Żeby samemu się chociaż na wózku poruszać. Żeby samemu gdzieś jeździć. A tak jestem uzależniony od innych, żeby się przemieścić z jednego miejsca na drugie, to muszę kogoś prosić, żeby mnie przewiózł - opowiada Radek Podkowa.
Sytuacja zdrowotna Radka to jedno, drugie to mieszkanie, w którym żyje rodzina Podkowów – 60 metrów w popegeerowskim czworaku w Furmanie w gminie Szydłowo. Mieszka tu 5 osób, praktycznie w dwóch pokojach, bo jeden służy za magazyn pieluch i środków opatrunkowych. Wszystkie są w kiepskim stanie, ale nie to jest największy wydatek.
– Najważniejszy byłby dach dach do zrobienia, tak to z wszystkim powoli damy radę, się zrobi, ale duże są koszty dachu - tłumaczy Mariusz Podkowa.
Przez to, że dach przecieka, zalewane są pokoje. Na sufitach widać zacieki. Robiąc remont dachu, państwo Podkowa chcieliby wygospodarować miejsce na strychu na pokój dla najmłodszego syna. Ten najmniejszy zostałby zamieniony na małą salkę rehabilitacyjną, a z dużego pokoju wychodzącego na taras, należałoby wykonać podjazd, tak by załoga karetki zabierającej Radka mogła go wynieść prosto z łóżka do samochodu na noszach, a nie jak do tej pory pod pachy i przez kuchnie, bo nie można się zmieścić z noszami. W organizację pomocy dla tej rodziny włączył się Jerzy Harłacz z Białogardu, który poznał Radka, gdy ten był tam na rehabilitacji. Bywa u tej rodziny prawie codziennie.
– Bo to nie jest rodzina pazerna, to nie jest rodzina, która uzurpuje sobie prawo do roszczeń. Oni mają w sobie... tyle pokory, oni nie żądają, oni nie krzyczą, oni nie walczą, oni czekają na pomoc. Jest potrzebna im pomoc - wzrusza się Jerzy Harłacz.
Zaangażowanie Jerzego Harłacza przyprawia rodzinę o rodzaj skrępowania, ci skromni ludzie są zaskoczeni bezinteresowną pomocą. Ale dzięki niej zaczynają wierzyć, że może się uda. I zrobić remont i posadzić Radka na wózku. Najbardziej cieszy się na tę myśl Arek, który chciałby zabrać brata na zajęcia w swoim ulubionym WTZ.
- Bardzo chętnie bym chciał, żeby on tez tam należał - dodaje Arek Podkowa.
Rodzina Radka jednak nie spogląda tak daleko w przyszłość. Ich marzenia wydają się takie proste.
– Tylko, żeby Radek chociaż na wózku siedział … i te pokoje, żeby były porobione dla nich... - mówi Hanna Podkowa.
Rodzina Podkowów ma jeszcze jednego pecha – przekracza kryterium dochodowe obowiązujące w pomocy społecznej, ale w drodze powrotnej z Furmana, odwiedziliśmy Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej.
– Według ustawy o pomocy społecznej, możemy pomóc, ale od razu mówię, że wielkość pomocy zależna jest od środków i oczywiście ustawa nie gwarantuje pokrycia całości kosztów, tylko to może być na drobny remont. Jesteśmy w stanie np. zakupić farby, nie ma sprawy, my jesteśmy otwarci i jeżeli jest taka potrzeba, jesteśmy w stanie to akurat zaoferować - tłumaczy Marzena Hertel, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Szydłowie.
Oferta ta jednak nie wystarczy na remont, stąd prośba o włączenie się w pomoc dla rodziny Radka. Potrzebne są przede wszystkim materiały budowlane. Kontakt w sprawie pomocy rodzinie przez profil na FB Jerzego Harłacza.