Poznały się przypadkiem, połączyła je przyjaźń i sport. Teraz namawiają ludzi do aktywnego spędzania wolnego czasu - mowa o "Pseudobiegaczkach", dla których nie ma rzeczy niemożliwych.
Dwie Agnieszki poznały się przypadkiem na balu, wtedy jeszcze nie przypuszczały, że za kilka miesięcy będą wspólnie trenować, wystartują w zawodach, a do tego będą zachęcać innych do aktywnego trybu życia. Obie pochodzą ze Złotowa i to tam w zielonym raju dla biegaczy rozpoczęły swoją przygodę ze sportem.
- To był przypadek, albo jakiś zbieg okoliczności. Dwa dni po tym przyjęciu zaproponowałam Adze, aby zaczęła ze mną biegać, ponieważ sama robiła to wtedy już dość długo. Po kilku treningach i ciągłym gadaniu miałyśmy ustalony cel. Chciałyśmy być aktywne fizycznie i zarażać tym innych. Po jakimś czasie stało się to pasją, która pochłonęła nas bez reszty. Nasze kolejne pomysły i związany z nimi natłok obowiązków powodował, że pasja zaczęła przeobrażać się w czyste szaleństwo - opowiada Agnieszka Ceranowska, pomysłodawczyni.
Po roku do Agnieszek dołączyła Dominika, która na początku szukała jedynie "obiektów do fotografowania" chcąc rozwijać swoją pasję - robienie zdjęć biegaczom w trakcie zawodów czy treningów.
"Pseudobiegaczki" - tak nazwały swoją drużynę trzy pasjonatki. I podobnie jak całe przedsięwzięcie, również pomysł na nazwę powstał z przypadku.
- Prawie trzy lata temu podczas katorżniczych początków i zapoznawania organizmu z wysiłkiem spotkałyśmy się z przezwiskiem " Pseudobiegaczki ", które być może miało nas zniechęcić i postawić w kąt jako ofiary losu. Sama ta nazwa mówiona naśmiewczo, działała na nas jak przypalanie skóry. To był moment, w którym szukałyśmy wsparcia oraz porad ze strony osób doświadczonych i związanych z bieganiem od lat. Wszelkie przezwiska czy naśmiewanie traktowałyśmy jako ostrzeliwanie naszej motywacji. Po kilku dniach jednak stwierdziłyśmy, że to idealna nazwa dla takich właśnie osób jak my dwie. Obydwie mamy dość silne charaktery, a robienie rzeczy na przekór losowi, czy wszelkich przeciwności, daje nam satysfakcję. Pseudobiegaczki oznaczały dla nas zebranie wszystkich kobiet zamkniętych w domach, stojących przy garach, stłamszonych przez prozę życia, bez wsparcia i perspektyw na zmiany. Pokazanie im, że każda z nich może znaleźć czas na trening, że potrafi odnaleźć własną pasję - niekoniecznie biegając - dodaje Agnieszka Ceranowska.
Teraz "Pseudobiegaczki" wyróżniają się różowymi koszulkami, w których startują w zawodach, prowadzą wiele zajęć, między innymi grupę CrossFit Girls, jogę na świeżym powietrzu, biorą udział w zawodach biegowych w całej Polsce. Pokazują, że będąc żonami, matkami, kobietami z krwi i kości potrafią zaprzeć się i zmotywować do wysiłku, pokazać kobietom takim samym jak one, że można - wystarczy tylko chcieć.
- Największym naszym sukcesem jest ilość osób, które dzięki nam regularnie uprawiają sport. W większości są to kobiety - biegaczki, dla których to, co było nierealne stało się dniem codziennym. Jest to nasza nagroda, duma i radość za to, co robimy. Dzięki nim stworzyłyśmy grupę "CrossFit Girls" i od dwóch lat, dwa razy w tygodniu, organizujemy treningi aerobowo-siłowo-wzmacniające. Na nasze zajęcia uczęszcza regularnie kilkadziesiąt kobiet. Trenujemy w kilku grupach pod okiem wykwalifikowanej instruktorki Izy, która jest jednocześnie naszą przyjaciółką. Oczywiście z naszej trenerki zmieniła się w uczestnika biegów z przeszkodami, choć jeszcze dwa lata temu twierdziła, że to nie dla niej - śmieje się jedna z "Pseudobiegaczek".
Dziewczyny organizują także co drugi tydzień w każdy wtorek "Złotowskie Spotkania Ludzi w Biegu". W trakcie spotkań dzielą się doświadczeniami, doradzają i pomagają w utrzymaniu aktywnego trybu życia. Prowadzą także blog "Pseudobiegaczki", gdzie można zobaczyć fotorelację z zawodów, w których uczestniczą. Włączają się także w akcje charytatywne.
- Przede wszystkim jesteśmy kobietami, obojętnie czy nurkujemy w morzu pod pontonem w lodowatej wodzie, czy przeciskamy się przez rurę kanalizacyjną, czy skaczemy z liny do rzeki, zawsze staramy się robić to z wdziękiem. Myślę, że w całym tym zadymianiu i spełnieniu dziecięcych marzeń jest schowana ogromna odwaga, która od czasu do czasu daje o sobie znać - podsumowuje Agnieszka Ceranowska.
Więcej o działaniach "Pseudobiegaczek" można przeczytać TUTAJ