61-letni Zdzisław G. unika sądu za spowodowanie śmiertelnego wypadku w Złotowie – uważają babcia i ojciec zabitego chłopca. Oskarżony jak dotąd tylko raz był w sądzie, później dostarczał zwolnienia lekarskie. 61-latek już wcześniej odpowiadał za spowodowanie wypadku. Teraz prokuratura skierowała w tej sprawie także akt oskarżenia wobec diagnosty, który "podbił" przegląd niesprawnego samochodu Zdzisława G.
4 maja 2015 roku. 10 letni Karol po treningu piłki nożnej miał pojechać rowerem z kolegami i opiekunem na próbę do kościoła. Za parę dni miał przystąpić do pierwszej Komunii Świętej. Nie dojechał. Tuż obok domu przejeżdżając przez przejście dla pieszych, potrącił go samochód. Choć od wypadku minął już ponad rok to kierowca, który uderzył Fiatem Ducato Karola, a następnie po nim przejechał... nadal jest na wolności.
- Życie mi się nie polepszy, ani nam wszystkim. Dziecka nie odzyskamy, ale prosimy, wręcz błagamy o sprawiedliwość. Chcemy żeby ten pan, który popełnił tak starsze przestępstwo, żeby odpowiedział za to co zrobił, nie unikał odpowiedzialności - płacze Ewa Oprządek, babcia Karola.
Feralny dzień pamięta doskonale sąsiadka Oprządków. To przed jej domem doszło do wypadku.
- Tyle widziałam co siedziałam i widziałam że wyjechał kolega z dwoma chłopcami do kościoła i głowę odwróciłam w drugą stronę. Za chwilę się odwróciłam i był już huk - opowiada Wioletta Gołębiewska, sąsiadka.
Pomimo tego że od wypadku na ulicy Jastrowskiej minął już ponad rok, to przed sądem odbyła się tylko jedna rozprawa z udziałem oskarżonego Zdzisława G.
- 30 listopada właśnie była pierwsza rozprawa, 28 kwietnia była wyznaczona druga. na której oskarżony się nie zjawił gdyż dwie godziny wcześniej wezwał karetkę pogotowania z podejrzeniem zawału. Oczywiście zawału nie było. I od tamtej pory przedstawia zwolnienia lekarskie - tłumaczy Artur Oprządek, tata Karola.
Tymczasem pojawił się jeszcze jeden watek w sprawie. Prokurator rejonowy w Złotowie postawił zarzut diagnoście, który pół roku przed wypadkiem podbił przegląd techniczny samochodu, którym jechał oskarżony. Okazało się bowiem że fiat ducato który wjechał w chłopca miał aż 24 wykryte usterki w tym niesprawne hamulce.
- Z aktem oskarżenia skierowano dwie sprawy do sądu. Jedna w sprawie wypadku,w następstwie którego śmierć poniósł małoletni i z tej sprawy została wyłączona sprawa dotycząca przeprowadzenia badań diagnostycznych - wyjaśnia Sebastian Drewicz, prokurator rejonowy w Złotowie.
Diagnosta, w świetle prawa traktowany jest jako funkcjonariusz publiczny, więc za zaniedbanie swoich obowiązków może mu grozić nawet 7 lat więzienia. Przedstawiono mu dwa zarzuty: wystawienie dokumentu poświadczającego nieprawdę oraz dopuszczenia do ruchu pojazdu mechanicznego bezpośrednio zagrażającego bezpieczeństwu w ruchu.
Kierowca zaś za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym może za kratami spędzić 8 lat, o ile dojdzie przed sądem do zakończenia tej bulwersującej sprawy.