Związkowcy Miejskiego Zakładu Komunikacji w Pile rozpoczynają akcję protestacyjną. Po kilkunastu minutach akcja zostaje zdławiona w zarodku przez kierownika jednego z działów MZK, który z siedziby płotu zrywa związkowe flagi i transparent.
To bezprawie – twierdzą związkowcy i o całej akcji informują policję oraz prokuraturę.
- O możliwości popełnienia przestępstwa przez kierownika działu ruchu czyli pana Kazimierza Sulimę w związku z tym, że usunął flagi należące do związku z ogrodzenia siedziby MZK oraz usunął też transparent z napisem akcja protestacyjna - mówi Mirosław Banach, przewodniczący związku zawodowego kierowców w MZK.
Inaczej sprawę widzi prezes spółki Tadeusz Majewski, który o bezprawności rozwieszania związkowych flag i transparentu przez związkowców na płocie, informował ich zarząd już wcześniej. Ale jak dodaje przeciw samej akcji nic nie ma.
- Nie wskazywałem, że nie można tego robić tylko wskazywałem w miejscach wyznaczonych więc w miejscu gdzie jest siedziba związku i w miejscu gdzie jest tablica. Natomiast nie mają prawa zarząd kierowców do przywłaszczania sobie mienia czyli ogrodzenia budynku - tłumaczy Tadeusz Majewski, prezes MZK.
Zdaniem prezesa kierowcy mogli wywieszać flagi albo w siedzibie związku czyli na tyłach zakładu albo na budynku dyspozytorni. Flagi z płotu ściągnął więc kierownik jednego z działów. Dlatego związkowcy poinformowali o tym także policję.
- Takie zawiadomienie zostało złożone w pilskiej komendzie, dotyczy czterech flag właśnie i jednego bannera. Zostało przyjęte zawiadomienie o popełnionym wykroczeniu no i będziemy wyjaśniać te okoliczności - potwierdza kom. Andrzej Latosiński z biura prasowego pilskiej policji.
Zawiadomienie, które prawdopodobnie związkowcy będą musieli wycofać, bowiem przewodniczący odzyskał te flagi i transparent następnego dnia. Nie o to jednak w tym sporze chodzi mówi prezes związku zawodowego kierowców. Spacyfikowaną ich zdaniem akcją protestacyjną chcieli zwrócić uwagę na złą sytuację w firmie.
- Sytuacja dotyczy całego klimatu w firmie, zarządzania prezesa, nieprowadzenia rozmów ze związkiem zawodowym kierowców, nie brania pod uwagę jakichkolwiek wniosków, propozycji, sugestii związku zawodowego - wylicza Mirosław Banach.
Na dowód przewodniczący pokazuje 5 zaproszeń, które wysyłali do prezesa z prośbą o spotkanie. Do spotkania jednak nie doszło. Tymczasem prezes MZK, twierdzi, że organizuje spotkania otwarte dla pracowników cyklicznie i zaprasza na nie także związkowców.
Ostatnie było w środę. Byli pracownicy MZK, ale zabrakło na nim znów zarządu związku zawodowego kierowców.
W Miejskim Zakładzie Komunikacji pracuje ponad 100 kierowców, do związku kierowców należy 85 z nich. Na spotkanie przychodzi znaczna część pracowników.
- Są spotkania nawet w dni wolne, w soboty wtedy kiedy większa grupa kierowców ma wolne. Też przychodzą, ale zawsze tam brakuje zarządu Związku Zawodowego Kierowców, to jest znamienite - dodaje Tadeusz Majewski.
Całej tej sprawie przyglądają się przedstawiciele ratusza, bo MZK jest spółką miejską.
- To co się dzieje w zakładzie w pierwszej kolejności powinien rozpatrywać zarząd MZK w osobie prezesa i jego współpracowników oraz związków zawodowych. Mam nadzieje, że negocjacje które się toczą doprowadzą do pozytywnego zakończenia zaistniałej sytuacji - mówi Krzysztof Szewc, zastępca prezydenta Piły.
Czy finał będzie pozytywny? Dziś raczej trudno o taki optymizm, bo prokuratura ma miesiąc na rozpatrzenie zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa, które złożył przewodniczący związku zawodowego kierowców.
A swoje zawiadomienie z kolei zamierza złożyć też prezes MZK, bo jego zdaniem związkowcy też złamali prawo.