W Złotowie pojawia się coraz więcej warzywnych straganów na chodnikach w centrum miasta. Choć jest to legalne, nie wszystkim się podoba. Przewodniczący rady miejskiej chce ograniczenia ich liczby. Uważa że stragany szpecą złotowskie ulice, a ich miejsce powinno być na targowiskach.
Kolorowe stoiska z warzywami i owocami nie są w Złotowie ograniczone tylko do targowiska przy ulicy Wańkowiaka czy Zielonego Ryneczku na Paderewskiego. Można je znaleźć także... po prostu na chodnikach.
Choć w Złotowie są specjalnie wyznaczone place do straganowego handlu to wielu sprzedawców wybiera wyznaczone, pojedyncze miejsca w mieście. Pomimo tego że cena za wynajęcie 9 metrów kwadratowych na chodniku jest znacznie wyższa, bo kosztuje aż 100 zł za jeden dzień, podczas gdy za miejsce na targowisku trzeba zapłacić zaledwie 28 zł za dzień targowy to straganiarzy porozstawianych w całym mieście jest bardzo wielu.
Na handel na miejskich alejkach zgodziła się Rada Miejska. Jednak po czasie, przewodniczący rady Krzysztof Żelichowski uznał, że ta decyzja nie była do końca właściwa, bo wielu handlarzy nie przestrzega wyznaczonych granic wykupionego miejsca i stawia przy straganach samochody dostawcze, a to już ma wpływ na estetykę ulic.
Radny nie chce likwidacji straganów w mieście, ale zaproponował, aby kontrolę nad handlarzami miała straż miejska. Wszystko po to by nie wylewać dziecka z kąpielą. Liczy, że strażnicy po prostu zmobilizują straganiarzy do przestrzegania porządku.