Niestety, ale odganiać się wszelakimi sposobami w te wakacje musimy bardzo często. Każda metoda na pozbycie się małych krwiopijców jest dobra, bo przez ciepłą zimę i obecnie panującą wysoką wilgotność, chmary komarów można spotkać praktycznie wszędzie – chociażby w parku miejskim, czy w... kałuży. Aż trudno uwierzyć, że w Pile podjęto działania mające na celu pozbycie się tych owadów. - Miasto Piła już trzeci rok z rzędu przeprowadziło akcję odkomarzania. Polegało to na tym, iż począwszy od maja, następnie w czerwcu, lipcu i ostatni raz w sierpniu, została przeprowadzona akcja takiego odkomarzania za pomocą środków chemicznych. Ostatnie miało miejsce dokładnie od 10 do 12 sierpnia - mówi Jagoda Oburota z Urzędu Miasta Piły.
Rozważana jest również kolejna tura odkomarzania. Miasto chce także wspierać naturalne metody walki z insektami. Z pieniędzy z budżetu obywatelskiego powstają domki dla jerzyków. Te ptaki są prawdziwym przyjacielem człowieka, bo w ciągu dnia każdy z nich może zjeść nawet do 3 tysięcy komarów. Sami też nie jesteśmy bezbronni w walce z ukąszeniami. Można chociażby zaopatrzyć się w środki skutecznie odstraszające te owady. - Na rynku jest bardzo dużo środków odstraszających komary – tak zwane repelenty. I są to zarówno środki zawierające silne substancje i wówczas możemy się nimi spryskać. Należy pamiętać, że w odległości 15 centymetrów. Możemy też posmarować skórę, ale co ważne, trzeba ten środek później zmyć, wodą z mydłem - radzi farmaceutka, Milena Woźniak.
Z pomocą może przyjść nam również sama natura, bogata w rzeczy, które mogą pomóc w pozbyciu się insektów. - Jeśli chodzi o kwiaty, czy zioła, to można zasadzić sobie na balkonie tak zwane komarzyce, które odstraszają. Lawenda, mięta – także naprawdę warto skorzystać z tych naturalnych środków, które są dostępne i których dostarcza natura - mówi Lidia Białkowska ze sklepu zielarskiego.
Komary, zostawiają po sobie „pamiątki” - swędzące bąble. W niektórych częściach świata jednak mogą także przenosić groźne choroby. A jak wygląda to w Polsce? - Nasze rodzime komary są sterylne. To znaczy nie są wektorami, nie przenoszą chorób groźnych. A trzeba pamiętać, że komary są jednym z organizmów najbardziej odpowiedzialnych za śmierć człowieka na Ziemi. Na pewno są w czołówce - tłumaczy przyrodnik, dr Paweł Owsianny.
Tak jak w czołówce miejsc, w których lubimy spędzać czas, są działki. Wiele wskazuje jednak na to, że działkowcy na swoich ogródkach nie są sami, a mali goście skutecznie ten wypoczynek utrudniają. Zapytaliśmy o to kilku miłośników ogródkowych prac. - No teraz naprawdę nie idzie wypocząć na działce. Przyjeżdża się, troszeczkę się popracuje i już koniec, bo nie idzie wytrzymać. Po prostu tak gryzą komary, że... coś okropnego – opowiada z przejęciem pani pracująca w ogródku. - Plaga! Był pan na żużlu teraz? - spytał działkowiec.
Byliśmy z naszą kamerą. Jej też było ciężko pracować. Zdarzały się sytuacje, gdy chmary komarów niemalże zasłaniały obiektyw. Wypada mieć nadzieję, że końcówka wakacji będzie gorąca i sucha i podobne starania w odpędzaniu komarów, gdy trzeba machać rękoma niczym dyrygent, nie będą już potrzebne.