Pozalewane łąki, straty liczone w setkach tysięcy. To straty jakie ponieśli rolnicy posiadający łąki w pobliżu rzeki Noteć. Hodowcy bydła skarżą się na brak paszy. Domagają się także interwencji władz, bo jak twierdzą - teren został zalany umyślnie.
Kilkaset tysięcy złotych, tyle łącznie stracili rolnicy posiadający łąki nieopodal leniwej części rzeki Noteć. Chodzi między innymi o tereny należące do gminy Kaczory, Miasteczko Krajeńskie czy Białośliwie. Od trzech miesięcy ta hektary, które powinny dać paszę dla bydła hodowlanego...stoją pod wodą. Rolnicy liczą straty i wołają o pomoc.
Woda w niektórych miejscach uniemożliwia nie tylko wykoszenie traw, które zostały posiane i były nawożone przed latem. Wielu nie ma nawet dostępu do swojej działki, bo woda pozalewała też drogi. Dlatego o pomoc w szacowaniu szkód poprosili władze swoich gmin.
- Myśmy składali wnioski do urzędu gminy na temat oszacowania szkód jakie tutaj zostały wyrządzone przez ten wylew rzeki Noteć. Na razie oczywiście nie ma żadnej odpowiedzi - żali się Piotr Banasik, sołtys Brzostowa.
Powinna zostać powołana komisja, która oszacuje straty. Dopiero wówczas taki dokument może trafić do marszałka województwa wielkopolskiego, który decyduje o przyznaniu odszkodowań. Rolnicy jednak czują się zlekceważeni, bo do tej pory nikt ich problemem się nie zajął.
- Rolnicy mają programy rolno-środowiskowe, z których muszą się wywiązywać, to znaczy muszą być łąki przynajmniej raz w roku skoszone, bądź wypasione. Zależy kto jaki ma program. I jeżeli tego nie zrobił, to będzie musiał zrobić korektę do wniosków do agencji restrukturyzacji rolnictwa - tłumaczy Marek Oleszyk, rolnik z Miasteczka Krajeńskiego.
Utrata dofinansowania to jedno. Właściciele gospodarstw rolnych boją się także o to, że z powodu niewywiązania się z zawartych umów zostaną na nich nałożone wielotysięczne kary. Nie wiadomo też kiedy woda spłynie z pól.
- Jest tam specyficzna budowa geologiczna. Są to w głównej mierze torfy o miąższości kilku metrów i dolina ta osiada. To wszystko wpływa na wodę stojącą i brak możliwości odpływu. Ale mamy też ponadnormatywne opady atmosferyczne. Te wszystkie elementy składają się niestety na tę niekorzystną sytuację hydrologiczną - wyjaśnia Magdalena Żmuda, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Poznaniu.
Rolnicy jednak nie wierzą w to, że nagłe zalanie tak dużego terenu zostało spowodowane obfitymi deszczami. Szczególnie, że woda na łąkach pojawiła się na początku lata.
- Na śluzie za Ujściem która jest spiętrzana Noteć. Około 1,5 metra różnicy jest przed śluzą i za. Z tego co nam powiedzieli tak nieoficjalnie to powodem zalania jest żegluga. Noteć jest zbyt płytka, mają problem ze statkami, z pogłębieniem dna, no to było najprościej spiętrzyć wodę i zalać łąki - twierdzi Witold Kanke, rolnik z Brzostowa.
RZGW jednak tej informacji o specjalnym spiętrzeniu wody nie potwierdza. Tymczasem rolnicy sprawy nie chcą zostawić swojemu biegowi. Nie kryją oburzenia brakiem reakcji władz i zapowiadają, że jeśli sytuacja nie zostanie uregulowana dojdzie do protestu i ciągnikami zablokują mosty na Noteci.