Wyższe opłaty dla osób niesegregujących śmieci. To ma zmobilizować mieszkańców regionu do segregacji, a tym samym zwiększenia liczby odpadów nadających się do recyklingu.
Wciąż z segregacją i odbiorem śmieci są duże problemy. Często zdarza się, że na pilskich osiedlach występują opóźnienia w odbiorze odpadów wielkogabarytowych. Jak chociażby w ostatnich dniach na Jadwiżynie. Mieszkańcy nie ukrywają swojej irytacji. Co więcej, wątpią, aby zapowiadana, pięciozłotowa podwyżka zachęciła większą liczbę osób do segregowania odpadów.
- Są tacy, co obserwuję, idzie, rzuci byle gdzie, także... Nie ma na to ratunku chyba. Chyba, że osobiście złapać i karać - mówi jedna z mieszkanek Jadwiżyna.
Karać może nas Unia Europejska i to już niedługo. Do 2020 roku, każda gmina musi wypełnić unijne wskaźniki, które nakazują, aby śmieci nadające się od recyklingu stanowiły połowę ogółu odpadów. A liczby w gminie Piła jak na razie są porażające.
Śmieci nadających się do ponownego przetwarzania jest zaledwie około 16 proc. I to pomimo tego ,że ponad 70 proc. mieszkańców bloków i ponad 50 proc. mieszkańców domków jednorodzinnych zadeklarowało segregowanie odpadów. Zarząd Pilskiego Regionu Gospodarki Odpadami uważa, że receptą jest edukacja już wśród najmłodszych oraz ciągłe informowanie ludzi o segregacji. Natomiast podwyżka opłat ma stanowić mocny argument, który ma te złe statystyki poprawić
- Wiele gmin w Polsce już to dawno zrobiło. Wtedy, kiedy zorientowali się, że żadne metody docierania do mieszkańców i mówienia o tym, że selektywna zbiórka u źródła jest najtańszym, najbardziej ekologicznym sposobem na to żeby, rozwijać segregację, nie skutkowała - tłumaczy Zygmunt Jasiecki, przewodniczący PRGOK.
Oby tym razem poskutkowała. Bo w przeciwnym wypadku kary, które może nałożyć Unia, będzie można liczyć nawet w milionach złotych. A zapłacimy za to, jak zawsze zresztą, my wszyscy.