8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum, szkoły branżowe w miejsce zasadniczych szkół zawodowych, likwidacja gimnazjów, sprawdzian z czterech przedmiotów po szkole podstawowej - takie zmiany znalazły się w projektach wprowadzających reformę oświaty.
Prawo i Sprawiedliwość do wyborów parlamentarnych w 2015 roku szło z hasłem reformy edukacji. Głównymi założeniami było zniesienie obowiązku szkolnego 6 latków i likwidacji gimnazjów. To pierwsze zostało już wdrożone, drugie jest w najbliższych planach rządu.
To co proponuje rząd zdaniem prezydenta, Piotra Głowskiego to krok wstecz. To już nie jest reforma, tylko kontr reforma, a nawet rewolucja.
Z takim twierdzeniem nie zgadza się była radna rady miasta w Pile, Maria Miler. Wszystko co planuje wprowadzić rząd ma być z korzyścią dla dzieci i młodzieży.
Nikt jednak nie mówi o kosztach reformy, a te dla samorządu mogą być zabójcze. Nie wiadomo ilu nauczycieli ma zostać zwolnionych oraz czy wszystkie placówki oświatowe w naszym mieście dalej będą pełnić swoją edukacyjną funkcję.
O niepotrzebne podsycanie emocji i spokój apeluje minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. Według wicepremiera na cały proces edukacji trzeba spojrzeć od nowa, jako na całość.
Ciężko jednak mówić o szczegółach reformy, bo cały czas wszystkie jej zapisy nie są znane. Według nowej ustawy, do 17 lutego samorządy mają przekazać kuratorom oświaty projekty w sprawie dostosowania sieci szkół do nowego ustroju.