Relacje między radnymi Porozumienia Samorządowego a Platformy Obywatelskiej są delikatnie mówiąc napięte. Kolejne „przedstawienie” w wojence pilsko-pilskiej mieliśmy w ostatni wtorek podczas wyjazdowej sesji rady powiatu. Nie zabrakło krzyków, odbierania głosów i mocnych słów pod adresem każdej ze stron.
Zaczęło się niewinnie...cicho, spokojnie, aż nie podobnie do tej rady. I gdy większość z publiczności myślała, że tak to się zakończy czekała na nich niespodzianka. Na piedestał wyszło kilku aktorów i zaczęło się…. Przedstawienie...
– Chce powiedzieć, że te zwyczaje, które dziś panowały na sesji to można nazwać zamordyzmem, takie zwyczaje może panują w prywatnych przedsiębiorstwach w starym systemie, dziś w samorządzie są niedopuszczalne - komentowała radna Maria Augustyn.
Spektakl trwał w najlepsze. Tym razem pierwsze skrzypce zaczęli grać senator RP Mieczysław Augustyn i przewodniczący rady powiatu Kazimierz Wasiak. To była swoista „Bitwa na Głosy”, a właściwie o prawo do głosu, które zdaniem senatora przysługuje parlamentarzystom w każdym momencie obrad, a w szczególności w sprawach ważnych dla mieszkańców powiatu pilskiego, a w jego opinii niewygodnych dla rządzących.
Innego zdania był przewodniczący Rady Powiatu, Kazimierz Wasiak.
– Panie senatorze albo na początku albo na końcu sesji. Bardzo proszę uszanować wolę rady - apelował przewodniczący.
- Jest to niezgodne z prawem - ripostował senator Augustyn.
- To Pan tak uważa, ja mam opinie prawną w tym zakresie, kiedy mogę udzielić panu głosu - odpowiadał Kazimierz Wasiak.
Na znak protestu senator zastygł w pozycji stojącej i tak już został do końca przedstawienia. Chyba, że był to wyraz uznania dla poczynań rady? Sądząc po minie, chyba jednak nie...
No ale i przyszło 5 minut senatora Augustyna. To była prawdziwa uczta. Swoista jazda bez trzymanki. Oskarżeniom, krzykom i mocnym słowom nie było końca.
– Nie może bowiem tak być, żeby obrady rady, przynajmniej w części, były zamieniane w farsę demokracji. Żeby odbierać możliwość zabierania głosu, nawet jednego głosu. Bo jedyny jaki był, dotyczył zamknięcia dyskusji. To skandal - podsumował senator.
Skandalem, zdaniem niektórych radnych, był ton wypowiedzi senatora. W ich mniemaniu to, co jest powszechne w osiedlowej piaskownicy, nie przystoi na sesji rady powiatu.
– Panie senatorze żenujące jest to, że Pan krzyczy na radnych. A jeśli chodzi o ustawę dotyczącą sprawowania mandatu posła, czy senatora to chyba nie tę samą czytaliśmy - skomentował przewodniczący Kazimierz Wasiak.
W końcu do głosu doszedł też i dyrygent. Spuentował całe to przedstawienie, dostając burzę oklasków na zakończenie.
- Panie senatorze, jest Pan ostatnią osobą na tej sali, która, w mojej ocenie, może używać słów, że to jest żenujące, czy wątpliwe prawnie. Pan nas pomówił. Dlatego Panie przewodniczący ja mam prośbę skończmy ten spektakl - powiedział starosta Eligiusz Komarowski.
I tak też się stało. Mimo próśb o bis i kolejne akty przedstawienia przewodniczący rady powiatu zasunął kurtynę i zakończył to jakże emocjonujące przedstawienie...