Ostatnie dni wlały dużo radości i nadziei w serca kibiców pilskiej Polonii. Zarząd klubu popisał się świetną skutecznością na rynku transferowym. Głównym celem duetu Tomasz Soter – Tomasz Żentkowski, było zatrzymanie szkieletu zespołu. Po udanym sezonie Michał Szczepaniak, Norbert Kościuch i Wadim Tarasenko bez wątpienia byli łakomymi kąskami na rynku transferowym. Mimo to, pozostali w naszym zespole, a zarząd dokooptował do nich niezwykle ciekawych zawodników.
Po otwarciu tegorocznego, wyjątkowo krótkiego (bo trwającego tylko dwa tygodnie, do 15 – ego listopada) okienka transferowego, praktycznie codziennie Polonia prezentuje prawdziwe bomby. Na pierwszy ogień poszedł Wadim Tarasenko, który w ubiegłym tygodniu przedłużył kontrakt. Rosjanin był objawieniem sezonu 2016. Dołączył do ekipy z Grodu Staszica praktycznie w ostatniej chwili, po fatalnym roku w Starcie Gniezno i z potencjalnego zawodnika co najwyżej drugiej linii, wyrósł na jednego z liderów Polonii. Wprawdzie końcówka rozgrywek w wykonaniu Tarasenki była słaba, jednakże było to spowodowane dużymi problemami sprzętowymi. Jest to w dalszym ciągu młody, efektownie i efektywnie jeżdżący żużlowiec, który posiada ogromny potencjał i może być zawodnikiem na lata.
Kolejnym zawodnikiem, który podpisał kontrakt z Polonią jest nowy nabytek ze Stali Gorzów, Adrian Cyfer. 21 – latek jest obecnie w trudnym momencie swojej kariery, bo sezon 2017 będzie jego pierwszym w gronie seniorów. Dlaczego można wierzyć w to, że Cyfer sobie poradzi? Bo ma potencjał i umiejętności, co kibice mogli obserwować przez 5 lat jego jazdy w zespole aktualnego Mistrza Polski. Jak mówił niedawno Tomasz Żentkowski, właśnie to doświadczenie z najlepszej ligi świata, może być bezcenne. Co więcej, Cyfer dobrze się czuje na pilskim torze, co niejednokrotnie podkreślał. Jego dobrą jazdę pilscy kibice mogli obserwować na niedawnym turnieju pożegnalnym Piotra Śwista, gdzie gdyby nie pech i defekt na drugiej pozycji, otarłby się o podium.
Gdy kibice jeszcze nie ochłonęli po dwóch wspominanych kontraktach, doszedł do tego trzeci – Michała Szczepaniaka. Michał był najlepszym zawodnikiem Polonii w ubiegłym sezonie i osiągnął 10. (2,118) średnią w całej Nice Polskiej Lidze Żużlowej. Na przykładzie Szczepaniaka widać, jak ważna w żużlu jest tzw. „spokojna głowa”. Po sezonie w bankrucie z Ostrowa przeniósł się do stabilnego i wypłacalnego klubu i efekty było widać jak na dłoni. Dlatego wypada się tylko cieszyć, że tak mocny zawodnik w dalszym ciągu będzie jeździć przy Bydgoskiej.
Kolejny kontrakt to prawdziwa bomba transferowa, chyba najgłośniejsza w ostatnich latach. Tomasz Gapiński po trzynastu latach wraca do domu. Wychowanek pilskiej Polonii, członek złotej ekipy z 1999 roku, znowu będzie jeździł w barwach swojego pierwszego klubu. Popularny „Gapa” planuje przeniesienie całego swojego warsztatu do Piły, więc jak widać, podchodzi do sprawy niezwykle poważnie. Przyjście Gapińskiego jest ważne również z tego względu, że istniało spore ryzyko braku wychowanków w seniorskiej kadrze klubu. Gapiński musi się również przygotować na sporą presję ze strony kibiców, bo oczekiwania w stosunku do jego osoby na pewno będą bardzo duże. Po latach doświadczeń w Ekstralidze, nie widać powodów, przez które miałby
im nie podołać. Sam Gapiński nie ukrywa zadowolenia z powodu powrotu do macierzystego klubu.
- Urodziłem się w Pile, wychowałem się w Pile, więc dlaczego nie miałbym w końcu już wrócić do domu, jak to się mówi. I na taki krok się zdecydowałem razem z klubem, bardzo szybko doszliśmy do porozumienia i będę startował w Pile, z czego jestem niezmiernie szczęśliwy. Skład mamy dobry, równy przede wszystkim i będzie większość Polaków. Także na pewno będzie dobra, świetna atmosfera - mówi Tomasz Gapiński.
" target="_blank">
I ostatnia, najświeższa wiadomość – Norbert Kościuch także zostaje na kolejny rok w Polonii. Chyba najbardziej efektownie jeżdżący żużlowiec naszej drużyny. Można (oczywiście z pewnym przymrużeniem oka) nazwać go „pilskim Tomaszem Gollobem”, bo sposób w jaki napędzał się i wyprzedzał „po dużej” rywali, był niezwykle widowiskowy. Kościuch chyba idealnie łączy w swojej jeździe efektowność z efektywnością. Z piętnastą średnią w całej pierwszej lidze, był drugim najlepszym zawodnikiem Polonii w ubiegłym sezonie.
Warto też wspomnieć o dobrej opinii, jaką w żużlowym środowisku ma pilski klub. Jedną z największych bolączek polskiego żużla są tak zwane „wirtualne kontrakty”, czyli umowy bez pokrycia, jakie niektóre kluby oferują żużlowcom. Polonia, być może i nie proponuje najwyższych stawek na rynku, to jednak gwarantuje ich terminową i pełną wypłacalność. Wszystko to dzięki mocnej grupie sponsorów, którzy już od lat wspierają pilski klub.
- Ja myślę, że tutaj trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że gdyby nie Henryk Stokłosa, to tego żużla w Pile by nie było. Środki, które są przekazywane od wszystkich spółek senatora Stokłosy, to jest większość budżetu w klubie, plus kibice, plus miasto i to są najcenniejsze pieniądze jakie trafiają do klubu - stwierdza Tomasz Soter, prezes Polonii Piła.
Kadra zespołu jest już praktycznie zamknięta. Jak mówi Tomasz Żentkowski, Polonia idzie w stronę rozwiązań, które stosują ekstraligowe kluby, czyli wąskiej ławki rezerwowych, gdzie jest maksymalnie jeden - dwóch zawodnik oczekujących. Szóstym seniorem będzie najprawdopodobniej Brady Kurtz, z którym zarząd jest już praktycznie dogadany. Następny sezon będzie bez wątpienia trudniejszy niż ten tegoroczny. Znika połączenie pierwszej i drugiej ligi, a niektórzy z naszych rywali montują mocne zespoły. Lokomotiv Daugavpils i Orzeł Łódź mimo sporych osłabień na pewno będą niebezpieczne, a Unia Tarnów i Wybrzeże Gdańsk szykują piekielnie silne składy. Mimo to, pilanie mają mocny skład i jeżeli starzy – nowi zawodnicy utrzymają formę z zeszłego roku, a nowe nabytki pokażą dobrą jazdę, to walka o play–offy, jak najbardziej jest w zasięgu pilskiego klubu. Pilscy działacze zresztą nie ukrywają, że właśnie taki jest cel klubu na przyszły sezon.