Dwadzieścia pięć największych redakcji – stacji radiowych, telewizyjnych, gazet i portali internetowych – protestuje przeciwko nowym przepisom, które ograniczają pracę dziennikarzy w Sejmie. To pierwszy taki protest w historii. Do strajku przyłącza się także nasza redakcja.
Wojciech Mann i Krzysztof Materna w emitowanym w TVP w latach dziewięćdziesiątych programie Za chwilę dalszy ciąg programu w skeczu Rozmowa z posłem, czyli wywiad w Sejmie przedstawili taką oto rozmowę dziennikarza z posłem:
- Bardzo proszę żeby Pan powiedział co było na obradach.
- Był Pan w środku?
- No nie byłem, bo Państwo nie wpuścili dziennikarzy.
- I po to nie wpuściliśmy, żeby nie mówić, a teraz ja mam wyjść i mówić. Jakbyśmy chcieli to byśmy wpuścili i byłoby wiadomo.
To tylko fragment skeczu, który powstał ponad dwadzieścia lat temu. W dniu protestu mediów przeciwko ograniczaniu ich dostępu do prac Sejmu, brzmi jak ponure proroctwo. W piątek 16 grudnia większość polskich redakcji informacyjnych prowadzi akcję pod hasłem Dzień bez polityków przeciwko planowanym ograniczeniom pracy dziennikarzy w parlamencie.
Dzień bez polityki także w TV ASTA, przyłączamy się do protestu ogólnopolskich mediów, które stwierdziły, że ograniczone jest prawa dostępu do informacji zapisane w art. 61 Konstytucji. Każdy obywatel ma prawo dostępu do informacji, szczególnie od władzy publicznej – powiedział Paweł Różycki, dyrektor programowy TV ASTA.
I tyle teorii, bo w praktyce zaczyna to wyglądać zgoła odmiennie. Media ostro sprzeciwiają się niespotykanym dotąd ograniczeniom i próbie cenzury. Proponowane przez Kancelarię Sejmu zmiany zakładają radykalne ograniczenie dostępu do polityków w budynkach Sejmu.
Utrudnianie pracy dziennikarzom z czym ewidentnie mamy do czynienia w tej chwili w Polsce to skandal. To nie chodzi zresztą o dziennikarzy, chodzi o ludzi którzy są odbiorcami materiałów dziennikarskich – wskazał Tomasz Chruścicki, redaktor naczelny Pojezierza Wałeckiego.
Podobne problemy dziennikarze często spotykają na regionalnym gruncie. W końcu przykład idzie z góry. Szybkie zdobycie informacji na tematy niewygodne dla rządzących często graniczy z cudem.
Dorota Bonzel z Tygodnika Pilskiego podkreśla, że są tematy w których istnieją problemy z uzyskaniem odpowiedzi np. z Urzędu Miasta i redakcje czekają na odpowiedź przez kilka tygodni.
Poczekać na swoją kolej powinni też politycy. Może taki brak dopuszczenia ich do głosu spowoduje inne podejście do pracy dziennikarzy i relacjonowanych przez nich wydarzeń.
Janusz Justyna z Panoramy Złotowskiej dodaje: taki protest mógłby trwać cały czas. Oczywiście te gadające głowy i politycy i inne osoby, opinie i programy w ogólnopolskich mediach to już przesyt.
Nikt nie lubi jak mu się patrzy na ręce, cóż jednak począć, skoro taka obserwacja należy do podstawowych zadań dziennikarzy w demokratycznym i wolnym kraju. Reporterzy przekonują, że budynek parlamentu nie jest sferą prywatną posłów i senatorów, a miejscem ich pracy, do której zostali wybrani przez obywateli.