Czy samorząd powinien wspierać sport kwalifikowany? Właśnie to pytanie było najważniejsze na salonie gospodarczym TV ASTA. I mimo, że w hotelu Gromada stawili się zarówno politycy, przedstawiciele klubów, jak i eksperci, to trudno mówić o ustaleniu konstruktywnych planów, co do przyszłości pilskiego sportu.
Miasto od lat wspiera, choć nie musi, kluby sportowe w Pile. Jedni pieniądze dostają, inni mogą obejść się smakiem. Z czego to wynika? Do końca nie wiadomo. Podczas wczorajszego Salonu Gospodarczego, prezydent Piły, Piotr Głowski podkreślał, że miasto na sport pieniądze przekazuje i to nie tylko na kluby, ale przede wszystkim na infrastrukturę.
- Ostrów wydał 7 milionów, Gniezno 12 milionów, porównywalnie tyle, ile my. Piła 12 milionów na infrastrukturę - wymieniał Piotr Głowski, prezydent Piły.
Te wyliczenia nie przekonały przedstawicieli pilskiego Basketu, bo czym innym jest wspieranie infrastruktury, a co innego dotowanie klubów sportowych. Koszykarze starali się o 50 tysięcy złotych dotacji, co miało stanowić około 40 proc. budżetu. Pieniędzy jednak nie otrzymali, bo jak zaznaczył dyrektor MOSiR – wypadli z gry.
- Cała ta infrastruktura, te wszystkie stadiony, te wszystkie boiska... Komu mają służyć? Po to są kluby sportowe, żeby właśnie szkoliły dzieci i młodzież i też rywalizowały w rozgrywkach ligowych - mówił Tomasz Pochylski z pilskiego Basketu.
Odmienne zdanie miał za to prezes Pilskiego Towarzystwa Piłki Siatkowej. Sytuacja finansowa klubu w ostatnich tygodniach diametralnie się zmieniła, bo od niedawna klub ma sponsora strategicznego.
- Nie jestem tak odważny jak kolega Tomek Pochylski i nie powiem, że chciałbym z miasta 40 proc. budżetu. Taki odważny nie będę. Nie wiem, czy to odwagą można nazwać, czy może czymś innym - dodawał Radosław Ciemięga, prezes Enea PTPS Piła.
Podstawowym problemem jest brak jasnych kryteriów, według których kluby otrzymują dofinansowanie. Być może, gdyby takie powstały, negatywnych emocji wokół pilskiego sportu byłoby dużo mniej.
- Powinny brać górę względy merytoryczne, nawet może mniej emocjonalne, ile rzeczywiście chłodny rachunek ekonomiczny oraz korzyści, jakie można osiągnąć z tytułu inwestowania w sport(...) Podnoszenie jakości życia mieszkańców, dotyczy to zarówno mieszkańców miasta, jak i powiatu oraz także korzyści wizerunkowej, z których korzyści czerpie miasto i powiat pilski - przekonywał Zygmunt Waśkowski, specjalista marketingu sportowego z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.
Przynajmniej w teorii wszystko brzmi bardzo dobrze. Pojawia się jedynie pytanie, czy w obecnej sytuacji politycznej w naszym regionie, porozumienie ponad podziałami jest w ogóle możliwe.
fot. Sławomir Nakoneczny