Zwolnienia, zbyt duże tempo i dobra zmiana – to kompilacja komentarzy, które pojawiają się przy okazji rozmów o wchodzącej w życie 1 września reformie szkolnictwa. Związek Nauczycielstwa Polskiego forsuje inicjatywę referendalną.
- To nie będzie z korzyścią dla dziecka - mówi krótko o tempie wdrażania zmian w polskich szkołach Maria Jaszczyk.
Jest nauczycielką od 32 lat. Przed reformą z 1999 roku uczyła biologii, obecnie uczy przyrody w szkołach podstawowych w Górznej i Zalesiu koło Złotowa. Założenia tegorocznej reformy szkolnictwa pozostawiają przyrodę tylko w klasie IV, od V do VIII Maria Jaszczyk będzie uczyła biologii. Siatka godzin w przypadku przedmiotów ścisłych została ograniczona, co zdaniem nauczycielki może odbić się na jakości nauczania.
- w klasie IV jak miałam 3 godziny, mogłam zawsze wyjść na wyprawę. Mogliśmy zobaczyć coś w terenie, zrobić doświadczenia, potem je weryfikować. Teraz nie będzie na to czasu.
Nauczycielka zwraca także uwagę na niespójność nowego programu nauczania – w klasie V dzieci mają się uczyć o zaćmieniu Słońca, podczas gdy zagadnienia z optyki, które do tej pory łączono w ramach przyrody z tym tematem, będą poruszane dopiero na fizyce w klasie VII - tłumaczy Maria Jaszczyk, nauczycielka przyrody z Górznej.
Kumulacja niepewności zarówno ze strony nauczycieli, jak i rodziców, doprowadziła do inicjatywy Związku Nauczycielstwa Polskiego o rozpisaniu referendum.
– Chcielibyśmy zdobyć opinię społeczeństwa w tej kwestii ogólne, czy ta zmiana oświatowa jest konieczna i co w tym względzie by się społeczeństwo wypowiedziało - przekonuje Ewa Czopek, prezes pilskiego okręgu ZNP.
Nauczycieli najbardziej martwi tempo wprowadzania zmian i co za tym idzie ich jakość. Poparcie dla swojej inicjatywy ZNP znalazł w Platformie Obywatelskiej, która deklaruje pomoc i współpracę w zakresie organizacji referendum. Poseł Janyska podczas spotkania z mediami zwróciła uwagę na zbyt szybko jej zdaniem napisaną podstawę programową, która ideologicznie podporządkowana jest władzy.
– Będą wychowywane małe roboty, które mają być tylko posłuszne, wypełniać zadania, nie dziwić się, nie analizować, nie rozwijać swoich zainteresowań. Mają być posłuszne jedynie słusznej władzy - twierdzi Maria Małgorzata Janyska, poseł na Sejm, Platforma Obywatelska.
Odmiennego zdania na temat planowanego referendum jest Prawo i Sprawiedliwość. Poseł Marcin Porzucek uważa, że na tym etapie wdrażania reformy na referendum jest za późno.
– Dobrym momentem był ubiegły rok. Przez cały rok rozmawialiśmy o reformie edukacji, a jeszcze rok wcześniej Prawo i Sprawiedliwość te hasła głosiło w czasie kampanii wyborczej - odpowiada Marcin Porzucek, poseł na Sejm, Prawo i Sprawiedliwość.
Prezydent ustawę podpisał i z wdrożeniem jej już od 1 września muszą sobie poradzić nie tylko nauczyciele, uczniowie i ich rodzice, ale jeszcze wcześniej samorządowcy, na barki których rząd zrzucił dostosowanie zarządzanych placówek do nowych potrzeb. Tak się też dzieje w Złotowie.
– Najważniejsze było przygotowanie nowego podziału miasta na rejony, z których będzie przynależność dzieci i młodzieży do szkół. To jest kluczowa sprawa, żeby to dość proporcjonalnie rozmieścić - wyjaśnia Adam Pulit, burmistrz Złotowa.
W Złotowie będą zatem jak przed reformą trzy szkoły podstawowe. Samorządy poszukując równowagi pomiędzy możliwościami, a potrzebami decydują się także na dość nietypowe rozwiązania. Tak będzie w Trzciance.
Roszady musiała też poczynić gmina wiejska Wałcz, choć nie tak karkołomne. Każda ze szkół prowadzonych przez gminę pozostanie ośmioletnią podstawówką: w Strącznie, Różewie, Karsiborze i Gostomii. Dołączą do nich dwie kolejne – wśród nich wyróżniające się w regionie gimnazjum w Chwiramie.
Jeszcze inne problemy pojawią się w 2019 roku, kiedy to w I klasach szkół średnich spotkają się dwa roczki – absolwenci III klas gimnazjów i VIII klas szkół podstawowych, co może się skoczyć lekcjami na dwie zmiany.