Kinga Żołędziowska ze Śmiłowa ma szansę na nowe dłonie. Poparzona w pożarze domu 8-latka ma przejść operacje, które pomogą jej wrócić do normalnego życia. Rodzina prosi o wsparcie.
Był niedzielny poranek, 27 kwietnia 2014 roku. Nikt nie spodziewał się, że niewinna zabawa dwóch sióstr skończy się tragicznie.
- >Emila obudziła mnie. Wzięła zapałki i podpaliła lalkę - mówi Kinga Żołędziowska
Pożar bardzo szybko objął pokój, w którym przebywały dziewczynki. Na ratunek w płomienie rzuciła się matka, która nie bacząc na swoje bezpieczeństwo najpierw z pomieszczenia wyciągnęła 6-letnią Emilię a następnie 5-letnią Kingę.
- Było tyle dymu, że w ogóle jej nie widziałam w tym pomieszczeniu, później na oślep ją szukałam. Gdyby nie jęknęła to nie wiem czy bym ją znalazła, ale powiedziałam, że nie wyjdę bez niej.- tłumaczy Teresa Żołędziowska, mama Kingi
W międzyczasie na miejscu pojawiły się służby ratownicze, które ugasiły pożar, a poszkodowane dziewczynki zabrały do Szpitala Powiatowego w Pile. Starsza córka nie doznała większych obrażeń, jednak 5-letnia Kinga została poparzona niemal na całym ciele. Rany były tak poważne, że dziewczyna została jeszcze tego samego dnia przetransportowana do szpitala w Szczecinie na oddział Chirurgii Dziecięcej i Oparzeń. Decydujące były kolejne 3 doby. 5-latka przeszła szereg badań po czym stwierdzono, że potrzebny jest natychmiastowy przeszczep skóry. Bez chwili zawahania najstarsza córka pani Teresy zgodziła się pomóc.
- Anestezjolog mnie tylko uprzedził, że mam się nie wystraszyć bo na sali obok tylko, że za parawanem leży siostra która czeka do dalszego przeszczepu i lewą nogę miałam już zabieraną skórę dookoła. Lewą nogę, potem lekarze mnie poinformowali, że była robiona na szybkiego ponieważ potrzebowali jak najszybciej żeby zabrać skórę no bo Kinia w tym momencie już zaczęła krwawić.- mówi Natalia Żołędziowska – Pietryszek, siostra Kingi
Dzięki szybkiej interwencji lekarzy udało się dziewczynce uratować plecy. Niestety skóry nie wystarczyło na resztę ciała. Dziś 8-letnia Kinga uczęszcza do szkoły podstawowej w Śmiłowie. Niestety dzieci często nie pozwalają jej zapomnieć o tym co się stało.
- Jak chodziła do przedszkola to inne dzieci się jej bały. Chodziła w kombinezonie, nie chciała w ogóle w nim chodzić. Jak wyszła na wioskę, jak zaczęli ludzie się na nią patrzeć chowała się twarzą do mnie, żeby nikt się na nią nie patrzył. - dodaje Teresa Żołędziowska mama Kingi
W kwietniu dziewczynka przejdzie pierwszą rekonstrukcję dłoni. Niestety operacja ta musi być wykonana prywatnie co wiąże się z dużym wydatkiem. Dwie dłonie to koszt 25 tysięcy złotych. Na razie rodzinie udało się zebrać połowę tej kwoty. W następnym etapie planowana jest także korekta twarzy. Kinga jest podopieczną fundacji Złotowianka. Osoby chcące pomóc, rodzina prosi o wpłacanie pieniędzy wyłącznie na konto fundacji z dopiskiem Kinga Żołędziowska Ż/11. Dzięki dobrym sercom pogodna i pełna życia 8-latka będzie miała szansę na normalne funkcjonowanie.