Państwo Ostrowscy ze Szwecji od ponad dwudziestu lat walczą o swoją działkę. Wygrali przetarg o ziemię, lecz z ich terenu nie chcą zniknąć uciążliwi sąsiedzi. Dlatego też chcą zrezygnować z feralnego zakupu.
Ponad dwadzieścia lat sądowej batalii o swoją działkę toczyli państwo Ostrowscy ze Szwecji. Według wyroku ziemia zajmowana bezprawnie przez ich sąsiadów miała wróciła do zasobów gminy wiejskiej Wałcz, a jej zadysponowaniem miał zająć się wójt. Ten przedstawił propozycję podziału obecnego terenu. Według projektu Ostrowscy mieliby utracić część działki na rzecz sąsiadów, dlatego też postanowili wystąpić o wymówienie umowy najmu.
- Doszliśmy do wniosku, że nie damy rady tego wszystkiego pociągnąć, jesteśmy tym wszystkim zmęczeni - żali się Stanisław Ostrowski, mieszkaniec Szwecji.
Państwo Ostrowscy domagają się ponad stu tysięcy złotych od gminy Wałcz. Ma to być zwrot za wkład w remonty domu będącego przy dzierżawionej działce.
Wójt jest przygotowany na ewentualne postępowanie sądowe.
- Tym się nie przejmujemy, bo jeżeli mielibyśmy zapłacić tym państwu jakieś pieniądze to budynek i tak sprzedajemy, więc wychodzimy na zero. Problemów żadnych nie będzie - zapewnia Jan Matuszewski, wójt gminy wiejskiej Wałcz.
Problem z budynkiem powinien zniknąć pod koniec czerwca. Wtedy państwo Ostrowscy opuszczą dom w Szwecji. Nie wiadomo jednak ile będzie trwało postępowanie sądowe w sprawie wypłacenia zwrotu poniesionych przez nich kosztów remontu domu. Liczą jednak na to, że nie będzie to kolejny maraton sądowy z ich udziałem.