Czy w schronisku Piła Leszków jest tak źle jak alarmują wolontariusze? Gmina uspokaja, że wyniki kontroli nic nie wykazały. By jednak rozwiać wszelkie wątpliwości zorganizowano konferencje poświęconą zapobieganiu bezdomności zwierząt oraz sytuacji w schronisku.
Kodi w kwietniu 2016 roku został wyciągnięty ze schroniska w Leszkowie. Miał 14 lat i był psem nikomu niepotrzebnym. Stwierdzono u niego grzybice, świerzb, spondylozę i dysplazję stawów biodrowych. W schronisku nikt o niego nie dbał. – W schronisku nie zrobiono nic by mu pomóc, czyli nie dawano tabletek przeciwbólowych, zastrzyków przeciwbólowych, w ogóle go nie zdiagnozowano. Wystarczyło zrobić zwykłe zdjęcie rentgenowskie i byłoby wiadomo co temu psu jest - mówi Małgorzata Mila, właścicielka Kodiego.
Kodi znalazł nowy dom. O takim szczęściu mogą tylko pomarzyć inne psy ze schroniska. By sytuacja uległa diametralnej poprawie, w Pile zorganizowano konferencję poświęconą zapobieganiu bezdomności zwierząt oraz złej sytuacji w schronisku Piła Leszków. - Za 2016 rok do firmy wpłynęło ponad 3 miliony złotych. Z relacji pana Jażdżewskiego wygląda, że tylko 2,2 mln. Gminy twierdzą, że mają prawie 800 psów w tych schroniskach, a pan doktor Jażdżewski, że tylko 540. Więc tu się dość dużo rzeczy nie zgadza - mówi Paweł Suski, poseł RP, inicjator konferencji.
Tych nieprawidłowości zdaniem posła Pawła Suskiego jest dużo więcej. To może być także przyczynek by sprawę skierować do zbadania przez Najwyższą Izbę Kontroli.