W pilskiej strefie przemysłowej w ciągu kilku najbliższych lat powstanie minimum kilkaset miejsc pracy. Do budowanych tam zakładów poszukiwani są także wykwalifikowani pracownicy. Pytanie czy przy obecnej stopie bezrobocia wynoszącej w powiecie nieco ponad 7 procent pracodawcom uda się obsadzić wszystkie stanowiska.
To w strefie przemysłowej swoje zakłady otworzą globalni potentaci jak firma Thule czy Flex, której przedstawiciele w minioną środę podpisali akt notarialny zakupu działki o powierzchni niemal 7,5 ha. Działki na której wstępnie powstać ma jedna duża hala produkcyjna...
- Mamy nadzieję, że konstrukcja będzie całkowicie ukończona do grudnia 2018 - deklaruje Peter Clarke, Senior Director Corporate Property Management Flex.
Prace znaleźć ma tam ponad 100 osób. Z czasem mają powstać kolejne hale, a razem z nimi następne miejsca pracy. Po wtorkowej konferencji prasowej można jednak odnieść wrażenie, że Flex mimo tak dużego zapotrzebowania na pracowników, nie obawia się o znalezienie fachowców.
- Na samym początku zrobiliśmy taką próbę, otrzymaliśmy 150 CV od różnych osób, z którymi kontaktowaliśmy się już jakiś czas temu, żeby sprawdzić czy rzeczywiście miasto nas nie wprowadza w błąd - tłumaczy Andrzej Połojko, członek zarządu Flex Solutions Poland Sp. z o. o.
ta wstępna rekrutacja dla tajemniczego inwestora była i wypadła pomyślnie. Pomocne miały być także inne programy prowadzone przez miasto.
- Badamy ten rynek na co dzień, funkcjonuje platforma praca, subregionalne targi pracy, mieszkania na start, tak wiele programów, które powinny rzucić światło na nasze miasto jako warte uwagi pod kątem rynku pracy - mówi Beata Dudzińska, zastępca prezydenta Piły.
A także inwestowania kapitału w młodych, którzy mogliby związać z Piłą swoją przyszłość. Dlatego też miasto planuje zwiększyć liczbę wolnych mieszkań na rynku poprzez program mieszkanie na start oraz porozumienie z deweloperami, jak i z uczelniami, które mają kształcić studentów na lokalny rynek pracy.
- Dostosowujemy się kierunkami i specjalizacjami. Proponujemy uczestnictwo tego pracodawcy w procesie kształcenia, czy to poprzez kształcenie dualne, o którym mówiłem czy poprzez to, że swoich specjalistów skierują do nas, a my ich zatrudnimy w części wymiaru czasu pracy i są naszymi wykładowcami czy poprzez to, że praktyki odbywają się w danych przedsiębiorstwach - wyjaśnia dr hab. Donat Mierzejewski, rektor PWSZ w Pile.
Jednak czy to wystarczy? Stopa bezrobocia w powiecie wynosi nieco ponad 7 procent. Nie jest żadną tajemnicą, że problemy z obsadzeniem wolnych stanowisk ma chociażby Philips czy Hjort Knudsen, który ma zakład pod Wysoką. Firmy coraz częściej sięgają też po pracowników zza wschodniej granicy. Według raportu Work Service już 4 na 10 pracodawców zastanawia się nad zatrudnieniem Ukraińca. Zatrudnianie przez przedsiębiorców pracowników zza wschodniej granicy nie jest dla firm oszczędnością, a wręcz koniecznością. Czy taki los czeka powstające w Pile zakłady?
- Według mnie jest to kwestia po prostu zaoferowania odpowiednich wynagrodzeń. Trzeba brać pod uwagę, że to nie tylko pracownicy z Ukrainy, którzy prawdę mówiąc zaniżają płace w Polsce. O tym się mało mówi, ale zaniżają płace w Polsce, ale jeżeli płace wzrosną, to być może wróci część ludzi z Wielkiej Brytanii - tłumaczy Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion.
Czy tak się stanie? Czas pokaże. Ważna będzie także wysokość wynagrodzeń w powstających zakładach. Pytanie także jak odbije się to na innych zakładach spoza strefy, a także mniejszych przedsiębiorstwach. Ulokowanie w strefie daje różnego rodzaju profity, w tym także zwolnienie od podatku dochodowego wynoszącego 19 procent. 1/5 kosztów pozostaje więc w kieszeni przedsiębiorcy. Pytanie co ten zrobi z tą sumą?