Michał Towpik z Kuźnicy Czarnkowskiej walczy o normalne życie. Po wypadku, w którym zginął jego przyjaciel, a on sam został uwięziony na wózku inwalidzkim. Teraz chłopak przechodzi intensywną rehabilitację.
Rok temu 20-letni Michał wraz z młodszym bratem i kolegą wracał z treningu piłkarskiego. Michał był kierowcą, droga była śliska i chłopak nie opanował samochodu – wpadł w poślizg i uderzył w nadjeżdżającego busa.
- Dojechaliśmy do ronda i jadąc poczułem, że ciągnie tył samochodu po asfalcie i od tamtego momentu nie pamiętam właśnie co się stało. Pamiętam, takie przebłyski, że byłem w radiowozie policyjnym i w karetce - wspomina Arkadiusz Towpik, brat Michała.
Arek doznał lekkiego urazu kręgosłupa. Kolega braci zginął na miejscu. Michał zaś z urazem wielonarządowym i bardzo ciężkimi obrażeniami mózgu trafił do Szpitala Specjalistycznego w Pile. Walczył o życie.
- Podeszłam do lekarza i pytam czy to też z wypadku. Tak z wypadku. A może to pani syn? Podchodzę i widzę, że to rzeczywiście Michał. Nieprzytomny, zaintubowany i powiedział mi tylko doktor, że stan jest bardzo ciężki i mam być przygotowana na wszystko - mówi Renata Towpik, mama Michała.
Michał przez trzy miesiące leżał w śpiączce. 20-latka obudzono dopiero w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym Fundacja Światło w Toruniu.
Rozlane stłuczenie mózgu skazało Michała na wózek. Przed nim wiele pracy. Niestety nie kwalifikuje się na rehabilitację ogólnoustrojową, bo jest za mało sprawny, a kolejki są ogromne. Mama 20-latka, zawodowa pielęgniarka wiedziała, że nie można czekać i wysłała syna do prywatnego ośrodka.
- Michał do nas trafił 18 sierpnia 2016 roku w stanie leżącym. Pierwsze etapy rehabilitacji były skupione przede wszystkim na wyrównaniu zakresów ruchomości, mówimy tu o stanie leżącym. Przez dwa miesiące przebywał na ośrodku, w którym staraliśmy się dojść do tego momentu, w którym jesteśmy obecnie - wyjaśnia Samanta Partyka–Zwieńczak, rehabilitantka.
Dziś Michał nie tylko samodzielnie siedzi na wózku, ale także przy wsparciu pokonuje pierwsze kroki.
- Bardzo bym chciał, żeby było jak kiedyś, a nawet lepiej, żeby mama mogła w końcu żyć swoim życiem, a nie moim - mówi Michał Towpik.
Niestety, aby tak się stało potrzebna jest dalsza rehabilitacja, a ta niestety kosztuje. Rodzina miesięcznie na leki i ćwiczenia w ośrodku wydaje niemal 10 tysięcy złotych. To ogromne obciążenie dla samotnej matki z trojgiem dzieci.
Michał jest podopiecznym fundacji Fabryka Pomocy i Fundacji Się Pomaga.