Czy powiat pilski dofinansuje metodę in vitro? Wczoraj w tej sprawie, na ręce starosty pilskiego została złożona petycja. Kilkaset podpisów poparcia zebrały pod nią uczestniczki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Pięć kobiet, reprezentujących różne środowiska, zjednoczone w jednym celu.
- Sprawa jest naszym zdaniem bardzo ważna, dzieci to jest wartość nadrzędna, więc jeżeli nie możemy wejść drzwiami, wchodzimy oknem no i wchodzimy do starostwa z taką petycją - mówi Izabela Milewska, przewodnicząca KOD.
W której apelują do starosty o stworzenie programu dofinansowania procedury in vitro na terenie powiatu pilskiego, która miałaby pomóc parom bez powodzenia starającym się o dziecko.
- Znam pary, które posiadają dzieci z in vitro, znam pary które same finansowały tę metodę - dodaje Iwona Kamińska-Lech z Kongresu Kobiet.
Bo par, które mają problemy z poczęciem dziecka naturalną metodą jest coraz więcej. Sztuczne zapłodnienie, poza organizmem kobiety miałoby im w tym pomóc.
- Im się często wmawia, że mogą adoptować dzieci, jakieś dziwne metody im się proponuje, natomiast są to pary, które chciały mieć swoje dzieci, a ta metoda im to umożliwia. Natomiast wiele mitów narosło wokół metody in vitro i stąd jest taki negatywny przekaz, szczególnie przekaz kościoła - dodaje Kamińska-Lech.
Który uważa sztuczne zapłodnienie za pomocą in vitro jako metodę nie do
przyjęcia z moralnego punktu widzenia. Do 2016 roku funkcjonował rządowy program wspierania pozaustrojowego zapłodnienia, który kosztował 100 mln zł. Dzięki niemu przyszło na świat ponad 6 tys. dzieci. Obecny rząd wycofał się z finansowania tego projektu.
- Mam wrażenie, że ta sprawa to ciąg dalszy tej wojenki pilsko-pilskiej - ucina Marcin Porzucek, poseł na Sejm, Prawo i Sprawiedliwość.
W kraju jednak dofinansowanie tej kosztownej procedury wzięło na swoje barki kilka samorządów m.in. rządzona przez SLD Częstochowa. Także pilska lewica walczy o takie rozwiązanie od jakiegoś czasu.
- Jeżeli chodzi o Sojusz Lewicy Demokratycznej jak najbardziej popieramy i ubolewamy tylko, że radni w mieście nie znaleźli woli na podjęcie, nawet nie tyle tej uchwały, ale dyskusji po prostu, bo zamknęli temat i uznali jako mało ważny - oburza się Krzysztof Maciaszczyk, szef powiatowych struktur SLD.
Jednak ze względu na to, że Piła nie jest miastem grodzkim i to powiat właśnie, odpowiedzialny jest w dużej mierze za służbę zdrowia, także na terenie miasta, to petycję przyjął starosta.
- Trudno mi dzisiaj mówić o aspekcie ilościowo-finansowym, ale nawet jeśli ten program miałby w swoich ramach realizacyjnych odnieść się nawet do kilkunastu par, czy kilkudziesięciu z terenu powiatu pilskiego to myślę, że i tak warto go uskutecznić - zapewnia Eligiusz Komarowski, starosta pilski.
To zależeć będzie jednak w dużej mierze od decyzji pozostałych członków zarządu powiatu, a później od radnych powiatowych. Do tego potrzebne są także pieniądze oraz program, w oparciu o który pary będą mogły ubiegać się o taką pomoc.