Jest remiza, są strażacy, ale nie ma wozu. Od niemal pół roku ochotnicy z OSP Siedlisko czekają na powrót jedynego samochodu ratowniczo-gaśniczego w jednostce. Wóz miał być naprawiony po wypadku, jednak na przeszkodzie stanęła firma, która jest gwarantem pojazdu, a która nie może dogadać się z ubezpieczycielem.
Od ponad pięciu miesięcy z remizy w Siedlisku nie wyjechał żaden wóz strażacki. Choć w październiku 2015 strażacy otrzymali całkiem nowy wóz ratowniczo-gaśniczy za blisko 700 tysięcy złotych, to dziś nie mają czym gasić pożarów. Pojazd w lutym tego roku zderzył się z piaskarką, po czym nie nadawał się do dalszego użytkowania.
- O ile gwarant, czyli wykonawca, ten który nam daje gwarancję naprawy tego samochodu jest w stanie nam go naprawić w ciągu dwóch tygodni, o tyle problemem jest niestety kwestia ubezpieczenia. Dlatego że ubezpieczyciel nie zgadza się z kwotą wyceny kosztów naprawy tego samochodu - tłumaczy Ireneusz Łukaszewski, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Siedlisku.
Przedstawiciel firmy od której wóz został zakupiony sprawy nie chce komentować. Wszystko wskazuje na to, że nadal nie ma podpisanego protokołu od rzeczoznawcy ubezpieczyciela, co nie pozwala firmie dokonać prac remontowych. Więc samochód, który miał służyć mieszkańcom stoi bezczynnie w garażu w Bielsku Białej, a jego brak odczuwają strażacy z całego powiatu.
- Jeśli chodzi o powiat czarnkowsko-trzcianecki to od 1 stycznia do dnia dzisiejszego odnotowaliśmy w sumie 473 zdarzenia. W zasadzie statystyka jest jasna 70 proc. z tego to są miejscowe zagrożenia, czyli inne niż pożar zdarzenia w terenie no i te 30 proc. pozostałych to pożary - wymienia mł. bryg. Marek Wylegała, Państwowa Straż Pożarna w Czarnkowie.
W samej gminie Trzcianka od początku roku strażacy do akcji wyjeżdżali aż 154 razy. Jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej w Siedlisku jest jedną z dwóch w gminie, które są wpisane do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego, co w rzeczywistości oznacza, że muszą tak samo jak jednostki zawodowe wyjeżdżać do najpoważniejszych zdarzeń również poza granice gminy. Strażacy z Siedliska zamiast gasić pożary, tracą nadzieję. Pomóc im chcą jednak mieszkańcy gminy, nagłaśniając sprawę w mediach.
- Świadomy mieszkaniec wie, że w tej chwil między Trzcianką, a Krzyżem Wielkopolskim nie ma tak naprawdę zabezpieczenia pożarowego, zabezpieczenia wypadkowego i na przykład mieszkańcy Siedliska, Runowa, miejscowości Przyłęki, Górnica ci wszyscy mieszkańcy muszą czekać do kilkunastu minut na przyjazd straży - mówi Marek Joachimiak, dziennikarz trzcianeckiej telewizji.
Najbliższa remiza jest oddalona od Siedliska o 10 kilometrów, a to w znaczny sposób wydłuża czas dojazdu do miejsca wypadku czy pożaru. Obecnie w OSP Siedlisko służbę pełni 20 mieszkańców okolicznych wsi. Wszystkim pozostaje teraz tylko czekać.