Zalane ulice, pola i posesje. Tak wyglądały ostatnie dni w naszym regionie. Burze i ulewne deszcze najbardziej dotknęły powiat czarnkowsko-trzcianeckim. Tu strażacy do akcji wypompowywania wody wyjeżdżali ponad 100 razy.
Ulewne deszcze w ostatnich dniach przyniosły sporo strat dla mieszkańców powiatu czarnkowsko-trzcianeckiego. Najgorzej sytuacja wygląda we wsi Pęckowo. Tu woda zalała drogę powiatową i gminą, a także prywatne posesje i pola uprawne.
- Przyszły takie nawałnice i burze, że woda od razu dostawała się do domostw. No lało niesamowicie – podkreśla Andrzej Wika, mieszkaniec Pęckowa.
Te nadmierne opady deszczu doprowadziły także do podtopienia budynków w Kuźnicy Czarnkowskiej, gdzie wylała rzeka. Strażacy ratowali dobytek mieszkańców tworząc zaporę w postaci worków z piaskiem.
- Z uwagi na intensywne opady deszczu na terenie powiatu czarnkowsko-trzcianeckiego doszło do lokalnych podtopień, w wyniku których strażacy ponad 100 razy usuwali skutki nawałnicy. Były to między innymi podtopione ulice i posesje - mówi st. asp. Michał Stelaszyk z Państwowej Straży Pożarnej w Czarnkowie.
Najgorzej wygląda sytuacja trzech gospodarstw w miejscowości Nowe Dwory. Tu woda zalała między innymi dojazd do głównej drogi.
- Ulewne deszcze spowodowały lokalny kataklizm. Rodziny zostały odcięte od świata. Jest możliwość przejechania ciągnikiem, ale są tu też rodziny z małymi dziećmi. To właśnie tu pomoc potrzebna jest najszybciej – zaznacza Elżbieta Rybarczyk, burmistrz Wielenia.
W pomoc mieszkańcom zaangażowało się starostwo powiatowe. Ze względu na podniesione stany wód w rzekach i stawach, które doprowadziły do podtopień, starosta podjął decyzję o uruchomieniu środków z rezerwy na zarządzanie kryzysowe.
- Gwałtowny przyrost wody doprowadził do wylania się wody z rowu, który był na tyle zdegradowany, że niestety nie był w stanie odprowadzać wody. Woda wylała się na drogę gminną i blisko 600 metrów zostało zalane – podkreśla Adam Górczyński ze Starostwa Powiatowego w Czarnkowie.
Obecnie trwa udrażnianie rowów w całym powicie i liczenie strat, które mogą wynieść kilkadziesiąt tysięcy złotych.