Po deszczu woda zalewa im garaże. Lokatorzy bloków przy ulicy Kadetów w Pile narzekają, że po każdym, nawet najmniejszym opadzie, nie mogą korzystać z samochodów. Powód jest prosty – ich garaże zalewa woda.
Nieprzejezdna droga, woda po kolana i doszczętnie zalane garaże. Tak wygląda życie mieszkańców bloków przy ulicy Kadetów po każdym większym opadzie. Kupując tu lokale mieli mieć spokój i komfort, a dziś drżą o swój dobytek i boją się kolejnych podtopień.
– O ile dzisiaj jesteśmy już szczęśliwi, że jest upał, aura nam sprzyja, bowiem wszystko pomału wysycha to niemniej ciągle drżymy w przypadku pojawiających się nieprzechylnych nam prognoz w naszym regionie, bo mamy wtedy na uwadze to, że czeka nas walka z kolejnym problemem i boimy się tych opadów. - mówi Ziemowit Niedźwiecki, mieszkaniec bloków przy ulicy Kadetów
Bo każdy opad to, dla mieszkańców bloków przy ulicy Kadetów, ryzyko kolejnego zalania. Po każdej ulewie woda leje się do garaży strumieniami.
– To jest trzecie poważne zalanie. Wilgoć wchodzi już na ściany w garażu. Ja akurat nie mieszkam na parterze, ale to będzie wchodziło systematycznie do góry, bo ściany chłoną i to może skończyć się tragicznie dla mieszkańców, którzy mieszkają niżej. - dodaje Andrzej Brocki, mieszkaniec bloków przy ulicy Kadetów
Do wypompowywania wody z zalanych garaży kilkukrotnie przyjeżdżała straż pożarna. Zdesperowani mieszkańcy o pomoc prosili też zewnętrzną firmę. To jednak już dodatkowe koszty, które muszą ponieść z własnej kieszeni. W czym tkwi więc problem i co jest główną przyczyną podtopień?
– Deweloper nie może tutaj podłączyć budynku do kanalizacji deszczowej, było to motywowane tym, że kanalizacja na tym etapie kiedy budynki były budowane, była przeciążona i nie zdołałaby odbierać deszczówki z tych dwóch budynków. - mówi Katarzyna Piotrowska-Sikorska, zarządca Wspólnoty Mieszkaniowej przy ulicy Kadetów 1 i 3
Taką decyzję podjęły i wydały Miejskie Wodociągi i Kanalizacja w Pile. Prezes Mariusz Bednarczyk nie chce odpowiedzieć skąd takie, a nie inne rozstrzygnięcie.
Jak się jednak udało ustalić w czasie budowania budynku, czyli w 2011 roku sieć miejska w tym miejscu była przeciążona, więc nie byłaby w stanie odbierać dodatkowych ścieków opadowych i roztopowych. Stąd decyzja, by deweloper zagospodarował to we własnym zakresie. Niestety nie udało nam się uzyskać informacji od przedsiębiorstwa budowlanego PBR Wyrzysk w jaki sposób zostało to zrobione.
Wiemy jednak, że kilka lat później miejskie wodociągi wybudowały w rejonie ulicy Karpackiej kolektory deszczowe. Pojawia się więc pytanie, czy teraz mieszkańcy bloków przy ulicy Kadetów mogą liczyć na przychylność władz spółki i pozytywną decyzję co do przyłączenia do sieci.
– Myślę, że to trzeba by sprawdzić, ale raczej nie, ponieważ ten zbiornik, który powstał zagospodarował te wody, które były problemem na ulicach już istniejących, które mają zlewnie w ulicy Bydgoskiej, a ten obiekt nigdy nie był przewidziany do włączenia. - tłumaczy Mariusz Bednarczyk, prezes MWiK w Pile
Rozwiązaniem, lecz tylko w niewielkim stopniu niwelującym uciążliwy problem mieszkańców, jest budowa jaką realizuje Zarząd Dróg i Zieleni w Pile. Droga, którą powstaje została wykonana z przeciw spadem i dwoma rowami, których zadaniem jest zbieranie nadmiaru wody.
– Zabezpieczeniem, który pomaga w usuwaniu przenikania wody do gruntu są te płyty ażurowe, które na wjazdach wykonaliśmy. I to jest bardzo pewny i wygodny sposób zarówno do dojazdu jak i pozwala na wchłanianie wody. - mówi Andrzej Bednarz, Zarząd Dróg i Zieleni w Pile
Czy te doraźnie działania przyniosą skutek? Ciężko na obecnym etapie powiedzieć. To zapewne zweryfikuje pierwszy poważniejszy deszcz. Mieszkańcy mają także nadzieję, że deweloper i miejskie wodociągi dojdą do porozumienia w kwestii kanalizacji deszczowej, bo dopiero rozwiązanie tego problemu może raz na zawsze zakończyć ich koszmar.