Zaimpregnowane deski pokryte papą na zakonserwowanej stalowej konstrukcji – wydaje się, że to niewiele, a jednak to efekt wieloletnich zabiegów o zabezpieczenie niszczejącego w Pile zabytku. Pilski Okrąglak ma nowy dach. Ale co dalej?
Niekwestionowana atrakcja Piły, szczególnie dla miłośników zabytków techniki, czy kolejnictwa. Pilska parowozownia okrągła doczekała się remontu polegającego na zabezpieczeniu dachu. Udało się spowolnić postępującą degradację zabytku.
– Była pierwszą zrealizowaną w latach 1870-74 z takimi rozwiązaniami, szesnastokątna, piękna parowozownia. Jej projekty zostały zamieszczone we wszystkich podstawowych, fundamentalnych niemieckojęzycznych dokumentach i literaturze przedmiotu. Wszystkie inne były wtórne względem niej - tłumaczy Roman Chwaliszewski, kierownik pilskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków.
Od lat problem parowozowni wraca jak bumerang. Temat pojawia się, robi zamieszanie, cichnie i znów się pojawia. Głośno było na przykład wtedy, gdy grono miłośników apelowało o ratunek dla skrajnie zrujnowanego obiektu. Wówczas deklaracjami pomocy przerzucało się wielu, dzisiaj także trwa żonglerka… tym razem żalami.
– W ubiegłym roku była wielka szansa, żeby pozyskać środki z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Sam mimo różnych bieżących różnic z panem prezydentem Głowskim osobiście starałem się go namówić, nakłonić do tego, żeby przejął ten obiekt, aby miał tytuł prawny do tego obiektu i wtedy byłaby duża szansa na pozyskanie środków z ministerstwa. Niestety pan prezydent się nie zdecydował ze względów formalnych i ta dotacja nie była możliwa - przekonuje Marcin Porzucek, poseł na Sejm, Prawo i Sprawiedliwość.
Prezydent Głowski odpowiada wprost:
- Tego finansowania nigdy nie było w formie zagwarantowanych pieniędzy - mówi Piotr Głowski, prezydent Piły.
Nie umywa jednak rąk i cały czas ma nadzieję, że PKP przychyli się do propozycji miasta.
– Jeżeli PKP wspólnie z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego przygotowałoby dla nas program rządowy finansowania odbudowy tego obiektu, to ten fragment samorządowy, czyli dołożenie własnych środków, czy w przyszłości przejęcie obiektu, jest absolutnie możliwe i będziemy chętnie współpracować - deklaruje Piotr Głowski.
Równie chętnie wolę współpracy deklaruje właściciel obiektu, który wspomniany remont wykonał, ale dopiero po wydaniu nakazu przez konserwatora zabytków.
– Jesteśmy otwarci na wszystkie inicjatywy. Możemy rozmawiać zarówno z miastem, jak i z prywatnymi inwestorami, którzy chcieliby tutaj wspólnie z PKP robić coś fajnego dla mieszkańców Piły - zapewnia Piotr Kryszak, dyrektor Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP S.A.
Coś fajnego dla Piły chcieli ocalić także przedstawiciele Stowarzyszenia Parowozownia Pilska Okrąglak, której celem było najpierw wpisanie obiektu na listę zabytków, później doprowadzenie do zabezpieczenia dachu. Dzisiaj, kiedy zyskano na cennym czasie, trzeba pomyśleć o tym co dalej. Muzeów kolei jest w Polsce już kilka, pilskie jednak mogłoby być wyjątkowe, dzięki sąsiedztwu zakładu, który dawnymi metodami jako jedyny w kraju naprawia kotły do parowozów.
– Technologia i maszyny, które tam są ciągle wykorzystywane wpisują się w to, że można by było pokazać ja takie kotły są naprawiane. Taka była nasza idea już kiedyś, żeby, żeby w ten sposób pokazać żywe muzeum - tłumaczy Piotr Chamczyk, prezes Stowarzyszenia Parowozownia Pilska Okrąglak.
To się jednak nie uda nigdy, jeżeli miejsce to nie zyska nowego gospodarza. Niestety nie udało nam się skontaktować z przebywającym w podróży fundatorem Muzeum Kolejnictwa i Przemysłu na Śląsku, być może przy współpracy z wszystkimi stronami, także on podtrzyma swoje zainteresowanie obiektem i mrzonki o żywym muzeum w pilskim Okrąglaku się urzeczywistnią.