W sobotę drugiego września w całej Polsce odbędzie się Narodowe Czytanie „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego. Pilanie będą mieli możliwość wzięcia udziału aż w dwóch czytaniach. Tylko dlaczego odbędą się one w tym samym czasie?
W głosowaniu internetowym naród wybrał „Wesele” Wyspiańskiego, jako tę lekturę, którą będziemy studiować podczas narodowego czytania drugiego września. Ten mniejszy lokalny, bo pilski naród, będzie miał możliwość wyboru między czytaniem u boku prezydenta miasta lub starosty pilskiego. Bowiem oba czytania odbędą się w tym samym czasie o godzinie 17.00…, lecz w dwóch różnych miejscach. Prezydenckie czytanie odbędzie się w Parku Miejskim, a starosty w Młodzieżowym Domu Kultury. To zaledwie kilka kilometrów od siebie , ale czyżby w myśl zasady, którą rzekł w rzeczonym dramacie Poeta do Racheli: „Oni i my – my i oni, na wyścigi – kto kogo przegoni!” Tylko kto ucieka, a kto goni? Prezydent Piły zdaje się wiedzieć. – Jesteśmy organizatorami czytania narodowego od samego początku, czyli od pierwszej edycji. W ubiegłym roku bodajże po raz pierwszy zorganizowano dodatkowe czytanie na terenie miasta. Zorganizowało je starostwo - mówi Piotr Głowski, prezydent Piły.
Wracając do „Wesela”, jednak prawdziwe okazują się słowa Radczyni do Kliminy: „Wyście sobie, a my sobie. Każden sobie rzepkę skrobie”. Tylko dlaczego ta skrobana rzepka musi u pilan powodować rozdwojenie jaźni? Co więc wybrać przyjazny przyrodniczo Park Miejski, czy gościnne mury MDK? Częściowo odpowiedzi próbował znaleźć starosta, doszukując się również przyczyny takiego stanu rzeczy. – No niestety w ubiegłym roku pan prezydent wypowiedział nam wszystkie umowy, które dotyczyły wspólnej organizacji imprez kulturalnych, sportowych. No niestety mamy takie pokłosie, ale osobiście tym się nie przejmujemy, myślę że pilanie wybiorą zarówno jedne jak i drugie przedsięwzięcie - mówi Eligiusz Komarowski, starosta pilski.
Wydaje się to niemożliwe przybywając na drugie bez rezygnacji, z przynajmniej części tego pierwszego. A gdyby jednak tak się postarać, waśnie i topory schować i tak wspólnie to „Wesele” zorganizować? A tak naród rzeknie z westchnieniem głębokim, jak weselny Poeta do Gospodarza: „tak by gdzieś het gnało, gnało, tak by się nam serce śmiało do ogromnych, wielkich rzeczy (…), a tu pospolitość skrzeczy, a tu pospolitość tłoczy, włazi w usta, uszy, oczy…” I aby na końcu nam, pilanom nie przyszło zatańczyć chocholi taniec niemocy i słabości. A znów podzieleni, a nie zjednoczeni, powiemy jak w finale dramatu Wyspiańskiego: „miałeś chamie złoty róg, miałeś, chamie, czapkę z piór; czapkę wicher niesie, róg huka po lesie, ostał ci się ino sznur, ostał ci się ino sznur...”