Ponad 25 lat temu w Nadleśnictwie Potrzebowice wybuchł pożar. Największy w ówczesnej Polsce. W 8 godzin spaliło się grubo ponad 5 tys. hektarów.
Iskra z zablokowanych hamulców pociągu osobowego rozsiała ogień na długości trzech kilometrów. Temperatura tego dnia sięgała niemal 40 stopni Celsjusza.
- Pożar był bardzo gwałtowny, podczas prób obrony pożar przechodził nad naszymi głowami, następowały przerzuty ognia na bardzo duże odległości, stwarzało to duże zagrożenie dla ratowników jak również dla miejscowej ludności - wspomina bryg. Ryszard Urbański, który 25 lat temu dowodził akcją gaszenia pożaru.
- Nie było okazji się zastanawiać nad tym, ta adrenalina była tak wysoka. Miałem trzydzieści parę lat, że w zasadzie przechodziło się od razu do działania - dodaje Piotr Kępa, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Potrzebowice.
Po 8 godzinach pożaru spadł deszcz i ugasił pożar. Później trzeba było nie tylko usunąć spalone drzewa, ale i pomóc mieszkańcom Potrzebowic, Miałów, Mężyka... Okoliczne miejscowości zostały bowiem odcięte od prądu.
Później przyszedł czas na sprzątanie i odnowę lasu. Posadzono 80 milionów drzewek. Dziś ten las ma 22, 23 lata. W miniony piątek odbyła się konferencja w nadleśnictwie poświęcona tej rocznicy.