Bartosz Węglarczyk odwiedził Piłę. Dziennikarz wziął udział w spotkaniu pod tytułem "Wolność słowa w mediach", które zorganizował pilski Klub Dialog. Po spotkaniu dziennikarz wystawił Pile piękną laurkę.
- Póki co jest dobrze, czy będzie gorzej? Zobaczymy bo nadchodzą dziwne czasy nie tylko w Polsce, ale także w Europie i na świecie dla wolności słowa. W którą stronę to zmierza, to zależy od osobistego optymizmu i pesymizmu. Ja jestem pesymistą w związku z tym uważam, że to idzie w złą stronę, ale są optymiści którzy uważają, że będzie dobrze - mówił Bartosz Węglarczyk, dziennikarz i dyrektor programowy Onet.pl
Według dziennikarza w debacie publicznej jest za dużo agresji, co uniemożliwia jej skuteczne prowadzenie. Bartosz Węglarczyk podkreśla również coraz gorszą komunikację z instytucjami państwowymi. Jako przykład podał artykuł o kobiecie, która zmarła w areszcie, gdzie reporter przygotowujący materiał nie otrzymał odpowiedzi między innymi od prokuratury i ministerstwa sprawiedliwości, a po publikacji zarzucono dziennikarzom jednostronność.
Dziennikarz podczas spotkania opowiadał także o syndromie archipelagu. Polega on na zbytnim przywiązaniu do tylko jednego medium przez co odbiorca staje się podatny na sterowanie.
A po spotkaniu na swoim facebooku napisał o Pile tak:
- Widziałem piękne polskie miasteczko, z dala od Warszawy, czyste, zadbane, bez bezrobocia, z rozwijającą się fantastycznie strefą inwestycyjną, z pięknie odnowionym zabytkowym dworcem kolejowym, z własnym festiwalem książek kryminalnych Kryminalna Piła, z tramwajem wodnym, z miejską zielenią o którą dba założona przez miejskie władze spółka socjalna należąca do osób wykluczonych społecznie, z wielką i prężną Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Pile ściśle współpracującą z lokalnym biznesem, miasteczko bez korków (bo z rondami zamiast świateł ulicznych), za to z premierami teatralnymi z całej Polski, z własnym lotniskiem, ze strażą miejską zajmującą się bezpieczeństwem mieszkańców zamiast ściganiem krzywo stojących aut i z własną stacją kosmiczną. Tak, tak, ze stacją kosmiczną, w której prowadzone są badania nad misją na Marsa.
Niemożliwe? Możliwe.
To Piła. Byłem tam wczoraj pierwszy raz w życiu. Wiem, że nie po raz ostatni, bo zakochałem się w tym miasteczku, gdzie ludzie widząc prezydenta miasta wymieniają z nim uprzejmie "dzień dobry", gdzie buduje się kilkadziesiąt kilometrów ścieżek rowerowych rocznie, gdzie urzędnik miejski widząc rzucony na ulicę śmieć podnosi go i zanosi do kosza, gdzie ludzie ustawiają się dzień wcześniej w kolejce na imprezę kulturalną i gdzie istnieją obok siebie ronda Żołnierzy Wyklętych i Władysława Bartoszewskiego - napisał Bartosz Węglarczyk.