Do warsztatów wulkanizacyjnych już ustawiają się kolejki. Kierowcy chcą wymieniać w swoich samochodach letnie opony na zimowe. Choć w Polsce ta zmiana nie jest obowiązkowa zarówno specjaliści jak i policjanci zalecają zadbanie o dobrą przyczepność na drodze podczas zimy.
Czy jak co roku zima zaskoczy kierowców? Okazuje się, że nie wszystkich. Wielu z nich jeszcze w październiku zmieniła w swoich samochodach opony na zimowe.
- Najwyższy czas zmienić. Temperatury już są w okolicach tylu stopni, że fachowcy zalecają zmianę opon. Jazda jest zupełnie inna jak na letnich oponach - mówią kierowcy.
Dlaczego przygotowanie samochodu na zimę jest tak istotne?
- Trzeba sobie zdać sprawę, że opona zimowa to jest praktycznie jedyny element samochodu, który zapewnia nam kontrolę nad tym samochodem w warunkach zimowych. Zapewnia nam kontrolę nad skręcaniem, hamowaniem, przyspieszaniem w celu wyjechania z jakiejś zaspy - tłumaczy Tomasz Podgórski, wulkanizator.
Należy również podkreślić, że to nie tylko śnieg na drogach, ale także sama temperatura ma ogromne znaczenie przy decyzji o zmianie ogumienia. Opony zimowe są specjalnie przygotowane na jazdę w temperaturach poniżej 7 stopni Celsjusza.
- Zimowa jest bardziej miękka na te temperatury właśnie ujemne, a mieszanka letnia już twardnieje i nie ma już takiej przyczepności, czyli stwarza już różnego rodzaju sytuacje, które powodują, że jest dyskomfort podróżującego - wyjaśnia
asp. Sztab. Marek Pływaczyk, zastępca naczelnika Ruchu Drogowego w Pile.
Według testów przeprowadzonych przez jeden z portali motoryzacyjnych, pojazd osobowy jadący z prędkością 40 km/h po śniegu, drogę hamowania na zimowym ogumieniu będzie miał aż o 10 metrów krótszą niż na oponach letnich.
Obecnie w Polsce nie ma obowiązku sezonowej zmiany opon. Inaczej jest w innych krajach Unii Europejskiej gdzie za brak prawidłowego ogumienia można otrzymać mandat w wysokości nawet 80 euro. O podobny nakaz zabiega sejmowa opozycja. A już teraz, od 13 listopada wchodzą nowe przepisy dotyczące wykonywania przeglądów technicznych.
- Najpierw będziemy robić opłatę za badanie techniczne i dopiero będzie stan faktyczny stwierdzony tego pojazdu, żeby wyeliminować tutaj, jak ustawodawca miał na myśli, wędrówkę ludów - mówi Zając Zenon, diagnosta.
Cały system będzie działał online, czyli wszystkie stacje diagnostyczne, policja czy straż graniczna będą miały dostęp do dokumentacji wykonanej podczas badania sprawności technicznej konkretnego pojazdu. To ma skutkować brakiem możliwości załatwienia sobie tzw. nielegalnej pieczątki.
Pojazd, w którym wykryto usterki do naprawy, aby mógł przejść ponowny przegląd i być dopuszczony do ruchu będzie musiał przejść przegląd w tej samej stacji diagnostycznej.