Niewielkie gospodarstwo rolne źródłem wielkich kontrowersji. W Nowej Wsi Ujskiej rolnik z Mirosławia, prowadzi hodowlę ponad trzech tysięcy sztuk trzody chlewnej. I to w odległości zaledwie kilkudziesięciu metrów od najbliższych domów. Mieszkańcy wsi narzekają na odór, który nie pozwala im normalnie żyć, a także na bezczynność urzędników i jak mówią - arogancję właściciela gospodarstwa.
Wszystko zaczęło się w 2016 roku. To właśnie wtedy, gospodarstwo pamiętające czasy PGR-ów, przejął jego obecny właściciel, a mieszkańcy stanęli przed faktem dokonanym.
- Wystarczy śmietnik postawić, to trzeba zgłosić to mieszkańcom, sąsiadom. A tu powstaje zmiana produkcji ze ściółkowej na bezściółkową, która wiadomo, że jest fermą odorową i robi totalne spustoszenie w środowisku. Nikt z nas nie został poinformowany i nawet nie mogliśmy zareagować na samym początku powstawania tej inwestycji - tłumaczy Marek Filipkowski, mieszkaniec Nowej Wsi Ujskiej.
Zdaniem mieszkańców, to właśnie odór jest obecnie największym problemem, który ma negatywny wpływ na ich zdrowie, a mieszkanie w spokojnej wsi zamieniło się w katorgę.
- Latem zeszłego roku ludzie wychodząc z domu wymiotowali na schodach domu. Bo jest naprawdę tak duże stężenie tego odoru. Dzieci, które mieszkają tutaj we wsi, nie pozwalają rodzicom wietrzyć mieszkania w swoich pokojach. Czy to jest normalne? - pyta Grzegorz Gos, mieszkaniec Nowej Wsi Ujskiej.
Kolejne pytania mieszkańcy kierowali do urzędników. Prosili o pomoc wiele instytucji, a wszystkie odprawiły ich z kwitkiem.
- Mamy takie poczucie, że urzędnicy nie za bardzo chcą pomagać. Oni trzymają się litery prawa, ale czasami czujemy, że bardziej pomagają przedsiębiorcy niż nam mieszkańcom, którzy tu mieszkamy i dla których jest to naprawdę uciążliwe - zapewnia Mariusz Pełechaty, mieszkaniec Nowej Wsi Ujskiej.
Postępowanie w sprawie Gospodarstwa Rolnego „Odmiana”, prowadził między innymi Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Mieszkańcy zgłosili samowolę budowlaną właściciela, co zostało potwierdzone w toku kontroli urzędników.
- W czasie działań stwierdzono, że w jednym z obiektów doszło do naruszenia przepisów ustawy prawo budowlane. W związku z tym zostało wszczęte postępowanie administracyjne mające na celu doprowadzenie tego obiektu do stanu zgodnego z przepisami. W tym postępowaniu zostało wydane postanowienie nakładające na właściciela obiektu prowadzącego tam działalność, szereg obowiązków koniecznych do zalegalizowania wykonanych samowolnie robót budowlanych - tłumaczy Milena Tomasz, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Pile.
Te obowiązki to dostarczenie dokumentów, między innymi decyzji środowiskowej, decyzji o warunkach zabudowy i projektu budowlanego zgodnego z decyzją, którą wyda burmistrz Ujścia. Właściciel ma czas na ich dostarczenie do czerwca. Osobne postępowanie prowadził także Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
- Postępowanie było prowadzone od maja. Było wielowątkowe i trwało dość długo. Skończyło się w styczniu tego roku. Postępowanie było prowadzone w celu ustalenia, czy Gospodarstwo Rolne „Odmiana” w Nowej Wsi Ujskiej jest zobowiązane posiadać pozwolenie zintegrowane - mówi Marek Duraj, kierownik pilskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Czyli takie, które wymagane jest dla gospodarstw posiadających dużą liczbę zwierząt. Stwierdzono, że „Odmiana” takiego pozwolenia nie wymaga i postępowanie zostało umorzone. Współpracująca z mieszkańcami „Effata”, złożyła już w tej sprawie odwołanie. Prezes gospodarstwa rolnego "Odmiana" nie zgodził się na wyemitowanie nagranej rozmowy telefonicznej, w której podkreślał, że w całej tej sprawie nie widzi problemu, a mieszkańcy prowadzą na niego nagonkę.