Dzięki pomysłowi lekarki ginekologii i wielkiemu sercu złotowianek, udało się już ich zebrać prawie czterysta. Niedługo trafią na Madagaskar. Ta akcja to dopiero początek pomocy dla mieszkanek wyspy.
Madagaskar wiekszości osób kojarzy się z Królem Julianem, czy sympatycznymi pingwinami. Jeżeli odrzucić animowany świat, to rzeczywistość okazuje się jednak bardziej brutalna. Zwłaszcza jeśli chodzi o sytuację kobiet i dostęp do podstawowych środków higieny, lekarzy i bielizny. Przekonała się o tym doktor Anna Paczkowska, ordynatorka oddziału ginekologii w obornickim szpitalu, która w kwietniu wyruszyła w daleką wyprawę na czarny ląd.
- Sytuacja wygląda dramatycznie, jeszcze w zależności od miejsca. Co innego jest w stolicy, co innego w jakimś mieście większym, a co innego w buszu. Najdramatyczniej wygląda sytuacja w buszu, gdzie praktycznie te kobiety są zdane na siebie zupełnie. Każda pomoc lekarska, każdy biały człowiek, który przyjedzie, więcej wie na temat medycyny od nich. Tam sto razy więcej kobiet umiera podczas porodu niż u nas. Opieki lekarskiej praktycznie nie ma prawie żadnej - mówi Anna Paczkowska, ginekolog, pomysłodawczyni akcji "Staniki dla Afryki".
Pani doktor postanowiła nie zostawić tak tej sytuacji. Wraz z innymi paniami zorganizowała akcję o wdzięcznej nazwie "Staniki dla dziewczyn z Afryki". Odbywa się ona także w Złotowie.
- Akcja spotkała się z ogromnym zainteresowaniem i zrozumieniem wśród mieszkanek Złotowa i okolic. Na dany moment mamy uzbieranych około cztersysta staników i nadal otrzymuję informacje, że staniki są w zbiórce. Prośba tylko żeby staniki były wyprane, w dobrym stanie. Możemy zostawić staniki używane, jak najbardziej, które gdzieś nam zalegają, są za małe, za duże, czy po prostu nie pasują - mówi Julia Jazgunowicz, "Staniki dla Afryki".
Liczba zebranych staników rzeczywiście może robić wrażenie. A to nie koniec, bo można je oddawać jeszcze do końca września, do sklepu odzieżowego przy ul. Wojska Polskiego. Złotowianki zapewniają, że będą dalej śrubować ten wynik.
