Dwie osoby utonęły w Zalewie Koszyckim w Pile. Do tragedii doszło w nocy z soboty na niedzielę. Łódką pływały trzy osoby. Wyruszyli w nocy, bo zabrakło im alkoholu...
Policja o wypadku otrzymała zawiadomienie w sobotę tuż przed północą. Zadysponowano na miejsce zespół pogotowia ratunkowego, oraz strażaków płetwonurków, a także policję...
- Strażacy wyłowili z wody dwie osoby, pomimo prób reanimacji, nie udało się ich uratować - mówił sierż. sztab. Jędrzej Panglisz z biura prasowego pilskiej komendy policji.
34-letni Przemysław M. po wydostaniu się na brzeg poinformował wędkarza o wypadku. Ten wezwał pomoc. Na akwenie pracowały w sumie 4 jednostki straży pożarnej. Wezwano na miejsce także nurków z Poznania. Akcja poszukiwawcza trwała kilka godzin.
- Jeżeli chodzi o pracę strażaków to pracowali w bardzo trudnych warunkach, zalew nie jest głęboki, ale ma muliste dno, są tam też konary drzew - tłumaczył bryg. Rafał Mrowiński, komendant powiatowy PSP w Pile.
Wędkarze nawet podejrzewali, że mogli to być kłusownicy, bo kto nocą pływa po Zalewie? W tym akwenie żyją bardzo dorodne sumy ważące nawet kilkadziesiąt kilogramów.
Ale rzeczywistość okazała się bardziej prozaiczna. Dziś już prokuratura dysponowała wstępnymi wynikami sekcji zwłok 30-letniej Doroty D. oraz 41-letniego Pawła W. Przyczyną śmierci było utonięcie. Po przesłuchaniu świadka – Przemysława M. ustalono, że w sumie 5 osób piło alkohol w jednym z domów zlokalizowanych przy Zalewie Koszyckim.
- Gdy skończył im się alkohol, postanowili pojechać do sklepu po kolejny. Jeden z obecnych uczestników spotkania odmówił prowadzenia samochodu i troje z nich wsiadło do łódki - relacjonuje Magdalena Roman, prokurator rejonowy w Pile.
W pewnym momencie kobieta i mężczyzna zaczęli się przemieszczać po łodzi i... wypadli za burtę. Świadek zdarzenia był pod wpływem alkoholu. Zmarła dwójka także.
fot. Piła 112