Od wtorku policjanci nie wystawiają mandatów tylko pouczenia. Tak wygląda ogólnopolska akcja protestacyjna policji. Przyłączyli się do niej także mundurowi z naszego regionu.
- Powodem jej rozpoczęcia jest fiasko rozmów z ministrem Brudzińskim na temat sześciu żądań, które skierowaliśmy w marcu. Żądania dotyczą przywrócenia płatnych zwolnień lekarskich 30 dni, zmiany systemu emerytalnego art. 15a, podwyżek w 2019 o 650 zł a w 2020 o 500 zł, przywrócenia waloryzacji i płatnych nadgodzin - informuje podinsp. Andrzej Szary, przewodniczący Zarządu Wojewódzkiego NSZZ policjantów województwa wielkopolskiego.
Trwające trzy miesiące rozmowy nie przyniosły rezultatu. Na ręce ministra Joachima Brudzińskiego kilka dni temu trafiło porozumienie, które miałoby satysfakcjonować obie strony. Ze względu na ciągły brak odpowiedzi ze strony ministra, policjanci postanowili rozpocząć akcję protestacyjną. Pod koniec czerwca oflagowano jednostki, a od wtorku policjanci przy drobnych wykroczeniach przestali wypisywać mandaty stosując tylko pouczenia. I tutaj mundurowi podkreślają, że taka akcja protestacyjna nie oznacza bezkarności – przy rażącym naruszeniu prawa mandaty będą wystawiane bez żadnej taryfy ulgowej.
Jednocześnie w przypadku dalszego braku porozumienia z szefem resortu, policjanci zapowiadają zaostrzenie protestu. Najprawdopodobniej w sierpniu akcja przekształciłaby się w strajk włoski podczas którego policjanci będą skrupulatnie i niespiesznie wykonywać wszystkie swoje obowiązki. W ten sposób mundurowi chcą także pokazać jak są przeciążeni pracą.
W samej Wielkopolsce do pracy w policji brakuje bowiem 500 osób, a w Polce 6,5 tysiąca.