Indianie w Płytnicy. I może nie są to prawdziwi Apacze, czy Siuksowie, ale ludzie zakochani w ich kulturze i historii, już jak najbardziej. A wszystko to w ramach 42 Ogólnopolskiego Zlotu Przyjaciół Indian, na który przyjechało kilkaset osób z całego kraju.
Tegoroczny zlot w Płytnicy potrwa do 5 sierpnia. To intensywne 8 dni pełne indiańskiej kultury, historii, ale także kreatywności i twórczej wolności.
- Program Ogólnopolskiego Zlotu Przyjaciół Indian przygotowują uczestnicy, nie zajmuje się tym organizator. To co uczestnicy chcą pokazać, to, czym chcą się podzielić – to właśnie robią. Prelekcje, pokazy filmów o tematyce indiańskiej, spotkania przy ognisku, pow-wow, czyli tańce przy muzyce indiańskiej - wyjaśnia Jacek Gawroński, organizator Ogólnopolskiego Zlotu Przyjaciół Indian.
I wiele więcej, jednak bez sztywnego harmonogramu, bo na zlocie obowiązuje tzw. „Indian time”, czyli swobodne podejście do czasu i organizacji. Jednak zlot to, oprócz pokazów, prelekcji i tańców, także i coś więcej.
- To jest ta egzotyka i powrót do wszystkiego, co naturalne. Chęć życia w trochę cięższych warunkach, ale warunkach bardzo naturalnych, gdzie możemy poczuć Matkę Ziemię i poczuć ducha Stwórcy Ziemi, na której żyjemy - przekonuje Magdalena Karvonen, organizatorka Ogólnopolskiego Zlotu Przyjaciół Indian.
A także poczuć historię i poznać tragiczny los Indian. Jak chociażby dzięki inscenizacji, pokazującej jedną z potyczek z połowy XVIII wieku.
- To dolina rzeki Ohio i wojny pomiędzy rożnymi plemiona indiańskimi, które zamieszkiwały tamten obszar w tamtym okresie, a także białymi kolonistami: Brytyjczykami, Francuzami, późniejszymi konfederatami, Amerykanami. To jest właśnie inscenizacja takiej nie bitwy, tylko potyczki, która będzie bardzo spontaniczna i będzie wynikała z tego, że się przypadkowo spotkaliśmy - opowiada Paweł "Wilk" Wolak, uczestnik zlotu.
W samym przygotowaniu inscenizacji, nie ma jednak miejsca na spontaniczność i przypadkowość. Trwająca kilkanaście minut potyczka, to wielotygodniowe...
- Prowadzenie badań, współpraca z naukowcami i rekonstruktorami przede wszystkim ze Stanów, którzy nam dostarczają wzory i zdjęcia oryginałów - mówi Krzysztof Kucharski, Konfederacja Tomahawki i Muszkiety.
Dzięki czemu wygląd strojów, broni, sposób jej przeładowywania, czy zachowanie walczących wiernie oddaje prawdę. A od czasu przybycia do Ameryki białych kolonizatorów, Indianie prawie ciągle byli pod obstrzałem. Potyczka w dolinie rzeki Ohio, była jedną z wielu. Życie Indian stało się ciągłą walką o przetrwanie i o ziemię, która od wieków należała do nich i którą biali sukcesywnie i brutalnie odbierali.
- Europejczycy mieli całkowicie inne podejście kulturowe niż rdzenni mieszkańcy Ameryki. I tak naprawdę tutaj zaważyło takie starcie kulturowe – coś, co dla Indian było oczywistością, taką oczywistością nie było dla białych. To powodowało pewne tarcia i kumulowało konflikty, które kończyły się konfliktami zbrojnymi, a w tym momencie biali niestety zwyciężali organizacją i przewagą technologiczną - dodaje Krzysztof Kucharski.
Według danych pochodzących z 2010 roku, w obu Amerykach żyje obecnie ok. 55 mln Indian. W zdecydowanej większości w rezerwatach i na społecznym marginesie.
fot. Canvas Marcin Szymański