LOAD, Alien vs Predator, czy Vanguard of War – to nazwy popularnych na całym świecie gier planszowych. Jednak niewiele osób wie, że te właśnie gry powstają... w Pile. Ponad 30 osób wymyśla je, projektuje, realizuje, testuje i sprzedaje na cały świat.
- Pierwsze skojarzenie w przypadku gier planszowych z figurkami to jest: „O, żołnierzyki fajne!” - mówi Michał Hartliński, specjalista od spraw sprzedaży.
Nic bardziej mylnego. To skomplikowane fabuły Fantasy lub Science Fiction i precyzyjnie wykonane figurki. Nic więc dziwnego, że te gry podbijają świat.
- Jest uliczka w Tokio, gdzie między innymi są nasze gry, a to że tak powiem w jedną stronę, a w drugą najdalej to chyba San Francisco mamy klientów. No i też na całym świecie, gdyż sprzedajemy gry raz, że sprzedajemy do sklepów, a dwa, że sprzedajemy je na platformy, tam są już ludzie z tak dziwnych miejsc, że naprawdę trzeba kilka razy paczkę wysłać, żeby ona tam dotarła - tłumaczy Michał Hartliński.
Bo na całym świecie są miłośnicy takich gier. Planszówki od 6 lat przeżywają swój renesans.
- Dobry trening mięśnia mózgowego - mówi pracownik.
A przy tym mają coś, czego nie mają gry komputerowe. Pozwalają na bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem.
- Prawdopodobnie jest to związane z tym, że ludzie odchodzą już od gier komputerowych i próbują wrócić coraz bardziej do socjalu, czyli do interakcji z drugim człowiekiem, siedzieć przy jednym stole, dla dorosłych pić piwo i grać sobie, no tego typu interakcje wracają z powrotem do naszych domów - wyjaśnia Jarosław Ewertowski, prezes firmy Archon.
A od takich spotkań zaczęła się pasja pilan, która zaowocowała powstaniem firmy. Firmy znaczącej na światowym rynku gier planszowych.
- Sami stworzyliśmy własną technologię produkcji modeli do gier planszowych. Technologia się nazywa „Unicast”. No jest to nasza głęboka tajemnica, która no chciałaby być wykradziona przez różne, inne, konkurencyjne firmy - mówi Michał Pawlaczyk, współwłaściciel firmy Archon.
Nawet Chińczycy byli zainteresowani współpracą z pilanami, ale ci powiedzieli „Nie”. Chronią tajemnicy nawet składu materiału z jakiego powstaje taka precyzyjna maleńka rzeźba.
- Model, który dostaję od rzeźbiarza, niestety nie mogę go od razu wrzucić na drukarkę 3D, musi być odpowiednio przygotowany, przerobiony tak aby przetrwał cały proces. Najpierw proces druku, a później proces odlewu, ponieważ rzeźbiarz ma pojęcie o tym jak stworzyć coś co jest ładne, a niekoniecznie coś co da się później wyprodukować - opowiada Łukasz Burdziak, specjalista technologii 3D.
I tak od pomysłu na grę, projekty figurek i plansz, aż po wykonanie i wysłanie do klienta wszystko to odbywa się pod tym dachem. Pracuje tu ponad 30 osób, ale zajęcie z powodzeniem znaleźliby artyści graficy czy rzeźbiarze. Testerzy już są... Grupa pilan pierwsza dostaje prototyp nowej gry do sprawdzenia...
- Tworzymy koncept, sprawdzamy, poprawiamy, sprawdzamy, poprawiamy i na końcu wydajemy produkt, który już jest w 99 proc. dobry - zapewnia Jarosław Ewertowski.
A na pewno sprawia wiele radości graczom.