Protest rolników w Byszkach i Dziembowie. Nie zgadzają się oni na remont i przebudowę słupów energetycznych na ich posesjach. W czwartek ochrona użyła wobec nich siły. Czy uda się ten konflikt załagodzić?
Protest rolników w Byszkach i Dziembowie. Od kilku dni toczy się tam wojna o słupy energetyczne, które stoją na posesjach rolników.
– W Byszkach to próbowano zająć nielegalnie, później przyjechano do mnie na nasze działki, próbując wjechać na nieruchomość , próbując zająć siłą, gdzie byliśmy wypychani bez dokumentów - mówi Krzysztof Kledzik, rolnik z Dziembowa.
Zdaniem rolników inwestor nie ma wszystkich wymaganych prawem dokumentów. Ich zdaniem doszło tu do wielu nieprawidłowości.
Kością niezgody jest też interpretacja czy jest to remont czy przebudowa linii. Dla tego drugiego przedsięwzięcia wymagane są inne pozwolenia.
- 6 słupów zostało podniesionych do góry, a jeżeli linia zmieniła wysokość lub grubość i parametry przewodów to już jest przebudowa, a na przebudowę nie mają żadnych dokumentów - tłumaczy Zbigniew Załachowski, rolnik z Byszek.
Ciężko dziś uzyskać odpowiedź na pytanie, jakie właściwie prowadzone są tu prace.
– My tutaj nie oceniamy jak gdyby tego, czy to będzie budowa, czy przebudowa - mówi Ewa Jagodzińska, zastępca dyrektora wydziału nieruchomości w starostwie powiatowym w Pile.
Wiadomo jednak, że rolnicy nie poddadzą się bez walki i nie chcą pozwolić na prowadzenie prac. Choć wydano już nakaz egzekucyjny na podstawie dokumentów i przepisów prawa przez starostwo powiatowe w Pile.
- Inwestor wystąpił z kilkoma wnioskami i ubiegłym tygodniu już miało miejsce kilka egzekucji, a kolejne postępowania są w toku - dodaje Ewa Jagodzińska, zastępca dyrektora wydziału nieruchomości w starostwie powiatowym w Pile.
W toku są także odwołania rolników. Ci zwracają się do kolejnych organów o pomoc, ale nikt jej nie chce udzielić.
- Sądy się śmieją tylko i wszyscy mają nas gdzieś. Nikt nam nie chce pomóc, wszędzie się toczą sprawy i jesteśmy tylko odpychani - żali się Krzysztof Kledzik.
I zdaniem rolników nikt nie chce pokazać im wszystkich wymaganych prawem dokumentów.
- Właściciel prosił wielokrotnie od organów sądowych, administracyjnych, starostwa powiatowego w Pile i wszystkich instytucji towarzyszących wkoło, jaki jest stan pierwotny linii i nikt mu nie chce tego powiedzieć - dodaje Przemysław Załachowski, rolnik z Byszek.
Co na te wszystkie zarzuty inwestor czyli firma Enea Operator? W krótkim komunikacie przesłanym do naszej redakcji przedsiębiorca tłumaczy, że dla tej linii prowadzone są prace naprawczo-konserwacyjne.
- Firma Eltel Networks, posiadają wszelkie wymagane decyzje i pozwolenia formalno-prawne do prowadzenia prac modernizacyjnych na linii 110kV Piła Krzewina – Wałcz - czytamy w oświadczeniu Enea Operator, inwestor i właściciel linii - Enea Operator.
Jakie to jednak dokumenty? Tego nie udało nam się dowiedzieć. Wiemy natomiast, że swoje postępowanie prowadzi także Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska.
- Postępowanie prowadzone przed Generalnym Dyrektorem Ochrony Środowiska w sprawie odwołań od decyzji Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Poznaniu o środowiskowych uwarunkowaniach realizacji przedsięwzięcia polegającego na przebudowie linii napowietrznej 110 kV relacji Piła Krzewina – Wałcz, nie zostało jeszcze zakończone - czytamy w oświadczeniu Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
Chodzi głównie o zapisy w rozporządzeniu Rady Ministrów w sprawie przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko. Możemy w nim przeczytać, że przebudowa napowietrznej linii energetycznej o napięciu nie mniejszym niż 110 kV może potencjalnie znacząco oddziaływać na środowisko. Jednak dla takiego przedsięwzięcia przeprowadzenie oceny oddziaływania może, ale nie musi być wymagane.