Awantura o zamówienia publiczne w trzcianeckim samorządzie. Lokalni działacze PO zarzucają Krzysztofowi Czarneckiemu, że ten zleca wykonanie gminnych robót budowlanych najbliższej rodzinie. Burmistrz Trzcianki odpowiada, że wszystkie procedury zostały zachowane, a oskarżenia pod jego adresem to element przedwyborczej walki politycznej.
- Żeby tam się zdarzyło raz, drugi... a to 15 zleceń! - oburza się Mieczysław Augustyn pokazując odpowiedź od burmistrza.
Zlecenia na budowy i remonty dróg oraz chodników w Trzciance. To one są przedmiotem sporu. Parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej zarzucają burmistrzowi z Prawa i Sprawiedliwości, że miasto faworyzuje w przetargach jedną firmę. Firmę, której właścicielem był właśnie burmistrz, a teraz udziały w niej ma jego córka.
- Niezależnie od oceny prawnej, niech się tym zajmie prokuratura, CBA i inni do tego powołani, jest rzeczą naganną, by nie powiedzieć niemoralną, zlecanie najbliżej osobie, czy firmie najbliższej osoby prac w samorządzie któremu się szefuje - dodaje Mieczysław Augustyn, senator RP, Platforma Obywatelska.
Chodzi o przedsiębiorstwo Baheco, które w ostatnich latach było wykonawcą wielu inwestycji publicznych na terenie gminy. Krzysztof Czarnecki podkreśla jednak, że z chwilą powierzenia mu stanowiska burmistrza, wszystkie udziały jakie posiadał w tej firmie przepisał na córkę, która od tego czasu co roku składa oświadczenie, że nie ma z tego tytułu żadnych dochodów. Oskarżenia sformułowane pod jego adresem uznaje za atak polityczny, o czym świadczyć ma czas i sposób ich przedstawienia.
- Jeżeli ktoś jest doświadczonym politykiem to najpierw gromadzi dokumenty, a na podstawie dokumentów może przedstawić wnioski, tu stało się odwrotnie. Już wysunięto wnioski, a później zaczęto się dopytywać o różne przetargi jak i też inne pytania - odpiera zarzuty Krzysztof Czarnecki, burmistrz Trzcianki, Prawo i Sprawiedliwość.
Pytania – zdaniem burmistrza bezzasadne. W dodatku związane z kampanią wyborczą.