Powrót do szkoły po wakacjach nie zawsze jest radosny. Jednak uczniowie Szkoły Podstawowej nr 3 w Chodzieży nie sądzili, że może być aż tak nieprzyjemny. Po pierwszym dzwonku zamiast na lekcje powędrowali bowiem... do innej szkoły.
- Nastąpiło to wskutek niekorzystnego planu, który został nam przedstawiony w dniu 3 września. Był to plan, który tak naprawdę skreślał możliwości rozwojowe naszych dzieci, pasje, które mają. Dlatego też solidarnie wraz z naszą klasą postanowiliśmy przenieść dzieci do szkoły w Oleśnicy - mówi Arkadiusz Dubert, rodzic jednego z uczniów.
Zgodnie z zaproponowanym planem lekcji dziesięcioletnie dzieci miały uczyć się do godziny 18.00. Próby negocjacji nie przyniosły rezultatu.
- Pani dyrektor jednoznacznie odpowiedziała, że możliwości zmian w planie nie ma, ponieważ ma za mało sal w stosunku do oddziałów, które ma teraz w szkole, czyli 29 oddziałów, 17 sal, i twierdząc, że w tej sprawie nic nie da się zrobić - dodaje Dubert.
Coś dało się zrobić dopiero po tym, jak kilkudziesięciu uczniów, w tym prawie cała klasa 4F, przeniosło się do innych placówek. Z dyrekcją postanowili się spotkać pozostali rodzice, władze miasta, a także lokalne media.
- Głosy były różne, dyskusja była burzliwa. Tak naprawdę były przedstawione tylko propozycje, projekty, ale prawnie dopiero rada pedagogiczna może zatwierdzić te propozycje i projekty - relacjonuje Andrzej Michalski, wydawca "Ziemi Chodzieskiej", który był obecny na zebraniu.
Propozycją, która najbardziej interesowała rodziców i na którą przystali, było ustalenie, że lekcje potrwają najdłużej do 16.00. W przypadku uczniów z byłej klasy 4f nic to jednak nie zmieni, bo do trójki już nie wrócą. Rodzice nie chcą narażać ich na kolejny stres. Największy żal mają o to, że dyrekcja z wyprzedzeniem nie poinformowała o zbliżającym się problemie ani ich, ani władz miasta. A można to było zrobić już w czerwcu.
- Uważam, że popełniono błąd i mogliśmy to wspólnie z dyrekcją zrobić wcześniej takie zebranie z rodzicami. Przepraszam za to zamieszanie, ale uważam, że te trzy dni, które mieliśmy, pokazały, że działamy bardzo sprawnie i w tej chwili problem jest rozwiązany - wyjaśnia Jacek Gursz, burmistrz Chodzieży.
Fakt, że lekcje rozciągnięte do godziny 18.00 raczej nie spodobają się rodzicom, można było przewidzieć dużo wcześniej. Dlaczego nikt tego nie zrobił? Teraz się tego nie dowiemy, bo dyrektor szkoły, Hanna Lohr jest nieobecna w pracy, a jej zastępca, wicedyrektor Magdalena Umeniuk, nie chciała udzielić komentarza na ten temat.