Kilka dni temu doszło do interwencji policji pod jednym z lokali gastronomicznych w Pile. Funkcjonariusze zostali wezwani do Zygmunta Jasieckiego, który zdaniem zawiadamiającego, przedstawiciela Ruchu Narodowego, był pod wpływem alkoholu i narkotyków. Przewodniczący Rady Powiatowej SLD uważa, że to zorganizowana akcja wymierzona przeciwko niemu i całej lewicy.
– To była zaplanowana, reżyserowana napaść polityczna. Ja mam takie zdolności i widzę człowieka, jak jest mi nieprzychylny, na aurę widzę. Łazi za mną facet od miesiąca, widzę że to K., ale myślałem, że to przypadek i dopada mnie, wie pan gdzie, w Łóżku, tej restauracyjce. Jestem zmęczony po sześciu nocach niewyspany. Zamawiam tam obiad, dziesięć telefonów, wszyscy do mnie dzwonią no i zamówiłem piwo, tylko ten k..s nie wiedział, że to jest bezalkoholowe, dwie butelki i zadzwonił na policję - opowiada Zygmunt Jasiecki, przewodniczący Rady Powiatowej SLD.
Przybyli na miejsce funkcjonariusze przebadali Zygmunta Jasieckiego na zawartość alkoholu. Badanie dało wynik ujemny. Następne zgłaszający, jeden z liderów Ruchu Narodowego w Pile, poinformował funkcjonariuszy, że przewodniczący SLD w powiecie jest pod wpływem narkotyków. Zygmunt Jasiecki na własną prośbę został przewieziony do szpitala na badanie toksykologiczne, które również dało wynik negatywny.
Zdaniem działacza lewicy cała akcja była zaplanowanym działaniem, mającym na celu zdyskredytowanie jego osoby i partii z którą jest związany. Zygmunt Jasiecki złożył zawiadomienie o możliwym popełnieniu przestępstwa przez przedstawiciela Ruchu Narodowego.