Łowcy.B, Ani Mru-Mru, Paranienormalni. To nazwy znakomitych, polskich kabaretów. Kabaret był też na ostatniej sesji Rady Powiatu w Pile, dzięki przybyłym gościom. Chociaż akurat w tym przypadku nie wiadomo, czy się śmiać, czy może płakać.
A wszystko zaczęło się tak, jak zawsze. Prawie jak zawsze, bo pomiędzy niedawnymi bliskimi współpracownikami pojawił się bufor. Rządzący po lewej stronie przewodniczącego, a opozycja po prawej. I zanim obrady na dobre się rozpoczęły, nadszedł czas pożegnań.
- Z dniem dzisiejszym rezygnuję ze stanowiska wicestarosty pilskiego i członka zarządu powiatu pilskiego. Po prowokacji CBA, która się odbyła na terenie Starostwa Powiatowego, jestem zawieszony w czynnościach starosty. Uważam, że jest niewskazane, żebym był osobą, która nie może funkcjonować - przekonywał Stefan Piechocki, były wicestarosta pilski.
Potem było standardowo: dyskusje o nowym statucie Rady Powiatu i kłótnie odnośnie szpitala. Kto bardziej, a kto mniej i kiedy zadłużył szpital. I gdy zbliżała się godzina 21 i wszystko zaczęło zmierzać ku w miarę szczęśliwemu końcowi, wtedy przyszedł czas na punkt 19 porządku obrad „Wolne wnioski i zapytania”. I się zaczęło, a „show” skradli mieszkańcy powiatu.
- Jest plac Staszica. Panie starosto, bez obrazy, mogę pana zatrudnić. Sędzia klasy międzynarodowej w boksie. Przedstawiam: pan Remigiusz Komarowski. Stawiamy ring na p;acu Staszica i walimy się, aż ktoś porządny z tego wyjdzie. Kto wygrywa, odpada, uczciwie. Dochody, zakłady, wpływy do podatków. Obliczyłem to - przekonywał pan Mieczysław, mieszkaniec Jadwiżyna.
A według obliczeń mieszkańca Jadwiżyna, przy 1-2 walkach w miesiącu, w skali roku dochody z zakładów sięgnęłyby siedmiu milionów złotych, dzięki czemu można by wspomóc finansowo szpital powiatowy w Pile. Później zabrakło oryginalnych pomysłów, za to wzajemnych oskarżeń, inwektyw i opuszczania sali obrad - już nie.
- Tak postępują ludzie z PSL-u. To oni, mówiąc o mieszkańcach, niestety wychodzą, mają wszystkich w nosie. Szkoda, że tak postępują, ale okej. To jest chamstwo.(...) Ja panu tej władzy nie pozwolę odbić, panie Martenka. Na koniec powiem tak: potwierdzam to, co powiedział starosta pilski Eligiusz Komarowski – nie ma możliwości dialogu z członkami Platformy Obywatelskiej. Zobaczyłem to wielokrotnie na własne oczy, nawet dzisiaj to widać. Państwo jesteście wstydem naszego regionu, jesteście wstydem Piły. Podkreślę: jesteście wstydem Piły - krzyczał Jacek Kwiatkowski, mieszkaniec Kaczor.
Tymi słowami oburzył się już nie wicestarosta, ale wciąż szef powiatowych struktur PSL.
- Ja nie muszę pana słuchać. I wypominanie, że PSL wychodzi, przekracza granice normalnego, przyzwoitego zachowania. Nie chcę tu używać ostrych słów, bo jesteśmy w okresie przedwyborczym, ale to co pan tutaj robi, to zakrawa... Nie powiem dalszego słowa - odpowiadał Stefan Piechocki.
Dalsze słowa były jednak coraz bardziej emocjonalne. Tym razem skierowane w kierunku przewodniczącego, za to że pozwala na takie dyskusje.
- Panowie, którzy tutaj przychodzą, mogą opowiadać kompletne bzdury. i są to wiece wyborcze, nawoływanie do określonych zachowań. I pan na to pozwala, na sesji Rady Powiatu. Proszę pana, powiem panu tak: nie ma pan żadnych kompetencji do bycia przewodniczącym rady - mówił Marian Martenka, radny PO.
Przewodniczący Rady nie przejął się tymi oskarżeniami.
- Jeśli pan chciał mnie zdenerwować to się to nie udało - przekonywał Kazimierz Wasiak, przewodniczący Rady Powiatu w Pile.
Nerwową sytuację starał się opanować najmłodszy z radnych.
- Na ten koniec daliśmy mieszkańcom, czy też widzom, popis – nie wiem, jak to nazwać, to jest jakaś farsa, szopka. Ja jako obecnie najmłodszy radny tej Rady, naprawdę apeluję do wszystkich o opamiętanie się - kończył Przemysław Pochylski, etatowy członek zarządu powiatu pilskiego.
Po czym sesja się zakończyła. Radni opuścili salę. Przed wyborami czeka ich jeszcze jedno posiedzenie.