Leśnik uratował maleńką wiewiórkę. Kiedy jej matka przeskakiwała z jednego drzewa na inne, pechowo wybrała suche drzewo i zaczęła spadać.
W ostatniej chwili tylnymi łapkami złapała się gałęzi, jednak młode, które przenosiła w pysku spadło na ziemię z wysokości kilku metrów.
- Całą sytuację widział Grzegorz, który pracował przy wyznaczaniu trzebieży. Zaznaczył sobie to miejsce farbą (kilka metrów od małej wiewiórki) i oddalił się żeby dać czas matce na powrót do maleństwa. Niestety już do niego nie wróciła. Podleśniczy po kilku godzinach sprawdził co z młodym. Było już mocno osłabione i trzęsło
się z zimna. Było głodne - czytamy na facebooku Nadleśnictwa Lipka.
Leśnik zaopiekował się więc małą wiewiórką, ogrzał ją i nakarmił.
- Wstawał do niej w nocy co 3 godziny, by ją karmić. Dzielnie znosił jej wybryki, kiedy wydrapywała dziury w ścianie, rozkopywała kwiatki, wciskała nasiona i orzechy w każdym zakamarku w domu. Teraz jednak już dorosła i mieszkanie Grzesia i jego rodziny stało się dla niej za małe - czytamy dalej.
Na szczęście znalazł dla niej nowy dom. W piątek pojedzie do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt na Wolinie.
Fot. Grzegorz Kędzierski