Trwa procedura odwołania ze stanowiska dyrektor wydziału gospodarki nieruchomościami Urzędu Miasta w Pile. Magistrat nabiera wody w usta i nie podaje oficjalnych powodów rozstania z Julitą Grzegrzółką.
W piątek rano pojawiła się informacja o wszczęciu procedury odwołania ze stanowiska Julity Grzegrzółki. Prezydent Piotr Głowski podjął decyzję o zakończeniu współpracy z dyrektor wydziału gospodarki nieruchomościami. Magistrat nie zdradza jednak powodów rozstania.
– Trwa procedura rozwiązania umowy w oparciu o kodeks pracy, również rozpoczynamy konsultacje ze związkami zawodowymi. - Na jakiej zasadzie ma być rozwiązana ta umowa i jakie są jej powody, bo w kodeks wymaga, żeby podać powód rozwiązania umowy. - Ponieważ w tej chwili te procedury trwają to na tym etapie nic nie możemy jeszcze powiedzieć - informuje Dorota Semenov, rzecznik prasowy UM w Pile.
Nieoficjalnie mówi się o nieprawidłowościach przy sprzedaży gruntów na terenie miasta. Chodzi o działki na Koszycach i Podlasiu. Julita Grzegrzółka nie kryje zaskoczenia taką decyzją prezydenta Piły i kategorycznie odrzuca te zarzuty.
– Dla mnie to spadło jak grom z jasnego nieba, nie spodziewałam się w ogóle takiej decyzji w związku z tym jestem nadal w szoku. Nie mam pojęcia skąd w ogóle się wzięły te pomówienia. Nikt z mojej rodziny żadnej działki ostatnio nie kupił w Pile. Być może podjęłam kiedyś jakąś decyzję, która się komuś nie spodobała - odpowiada Julita Grzegrzółka, dyrektor wydziału gospodarki nieruchomościami UM w Pile.
I to właśnie powody polityczne zdaniem dyrektor wydziału gospodarki nieruchomościami miały być kluczowe w podjęciu decyzji o odwołaniu jej ze stanowiska. Urząd Miasta przedstawił Julicie Grzegrzółce propozycje rozwiązania umowy o pracę za porozumieniem stron. Nie przystała ona na propozycję magistratu i nie wyklucza dochodzenia swoich praw przed Sądem Pracy.