Około 100 osób rocznie umiera w Polsce w wyniku zatrucia czadem. To jedno z zagrożeń związanych z sezonem grzewczym, o których rozmawiano na konferencji zorganizowanej przez PSP w Chodzieży.
Przyczyną zatruć najczęściej jest nieprawidłowa eksploatacja urządzeń grzewczych, takich jak piece na drewno lub węgiel, kominki, ogrzewacze i kuchenki gazowe.
- W stosunku do wszystkich zdarzeń, podczas których PSP interweniuje, duży udział mają zdarzenia w budynkach mieszkalnych związane z pożarami tych mieszkań, czy podtruciami tlenkiem węgla - mówi mł. Bryg. Leszek Naranowicz, zastępca komendanta PSP w Chodzieży.
Jak podkreślają specjaliści w wielu przypadkach do nieszczęścia prowadzi ludzka lekkomyślność: brak przeglądu podgrzewaczy wody czy zakrywanie kratek wentylacyjnych. A ulatniający się z źle działających piecyków tlenek węgla jest nie tylko bezbarwny i bezwonny, ale również silnie trujący.
- Pierwszymi objawami podtrucia tlenkiem węgla są senność, duszności, wymioty, powoduje przemęczenie, brak energii. I to są pierwsze sygnały, że może się z nami dziać coś niedobrego, coś może na nas wpływać - wyjaśnia asp. Jakub Nowak z Państwowej Straży Pożarnej w Chodzieży.
W takiej sytuacji należy bezzwłocznie opuścić pomieszczenie, w którym mogło dojść do ulatniania czadu i zadzwonić na numer alarmowy. O tym, czy podtruta czadem osoba powróci do zdrowia decydują bowiem minuty. Przed nieszczęściem może nas uchronić proste urządzenie, jakim jest czujnik czadu. Ważne jest też prawidłowe zamontowanie tego urządzenia.
- Każdy czujnik tlenku węgla powinien mieć informację, z której można wyczytać, gdzie on się powinien znajdować. Zamontowanie czujnika tlenku węgla za blisko też negatywnie wpływa, bo nie do końca pracuje tak jak powinien - tłumaczy Bartosz Ciszewski, mistrz kominiarski.
Zdarza się, że najtańsze czujniki nie działają prawidłowo i „wyczuwają” np. perfumy czy lakiery do włosów. Dlatego wybierając czujnik czadu, warto kierować się jego jakością, atestami i certyfikatami, a nie ceną.