Pusta wokanda i odwołane rozprawy – tak od kilku dni wygląda rzeczywistość w wielu polskich sądach. Nie inaczej jest i w naszym regionie. W Pile i Złotowie pracownicy administracyjni w ramach protestu przeciwko niskim zarobkom, masowo poszli na zwolnienia lekarskie.
W Sądzie Rejonowym w Pile nie zabrakło wczoraj emocji, za to rozpraw sądowych już tak. Przez cały dzień wszystkie osoby chcące coś załatwić, odchodziły z kwitkiem.
- Słyszałem o tym strajku pracowników sądowych, natomiast tak jak mówię – z tego, co zostało tutaj ustalone wcześniej, nie było tej informacji podanej - mówi jeden z interesantów.
- Powiedziano mi, że nie ma pracowników, są braki kadrowe i w związku z tym niczego nie załatwiłam i tyle. Zdarza się w dzisiejszych czasach, co zrobić. Dużo ludzi strajkuje, są protesty - dodaje drugi.
Protesty wynikają z braku pieniędzy. Pracownicy sądowi chcą podwyżek. Analogiczna sytuacja do pilskiego Sądu Rejonowego, jest także w Złotowie. Wczoraj na 29 pracowników administracji, do pracy przyszło... trzech. Petenci z jednej strony rozumieją protestujących, a z drugiej narzekają przede wszystkim na brak komunikacji i uprzedzenia o problemach.
- Jestem nieusatysfakcjonowany, bo wszystko ulega przedłużaniu, brak jest informacji.
- Przyszedłem uzupełnić dokumenty w sprawie i spotkałem się z tym, że jest wszystko pozamykane i nie mam gdzie złożyć dokumentów, jedynie przez pocztę.
- Złość, bo specjalnie jechałem, a nic nie załatwiłem.
Złość czują też pracownicy sądów. 95 proc. z nich zarabia mniej niż 2800 złotych netto. W piątek wiceminister sprawiedliwości zapowiedział, że od przyszłego roku otrzymają oni około 200 złotych podwyżki niezależnie od stanowiska. Dodatkowo, każdy pracownik sądowy ma otrzymać do świąt Bożego Narodzenia dodatkową nagrodą kwartalną w kwocie 800 złotych.