Porażający smród to codzienność dla mieszkańców bloku przy ulicy Tysiąclecia w Wałczu. Z zewnątrz budynek niczym nie różni się od sąsiednich. Wystarczy jednak przekroczyć jego próg, by poczuć straszliwy odór.
Uciążliwy smród wydobywa się spod drzwi mieszkania kobiety, która od kilkunastu lat gromadzi w nim różnego rodzaju odpady, zmieniając życie innych lokatorów w koszmar.
Mieszkańcy pisali do wielu instytucji, ale te tłumaczą, że mają ograniczone możliwości działania. Tym bardziej, że uciążliwa lokatorka nie pozwala nikomu wejść do swojego mieszkania. To właśnie do Sanepidu wpłynęły w tym roku dwie prośby o interwencje od bezsilnych mieszkańców.
– Jedna dotyczyła właśnie uciążliwych odorów związanych z gromadzonymi prawdopodobnie śmieciami, odpadami w tym mieszkaniu. Druga dotyczyła zalania przez tą sąsiadkę mieszkania poniżej. Próbowaliśmy dokonać kontroli i wejść do tego mieszkania niestety nam się to nie udało - przyznaje Anna Krysztofiak, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Wałczu.
Nie udało się także Straży Pożarnej. Ta również ma związane ręce, ponieważ przepisy pozwalają na bardzo ograniczone działania. Czy więc musi dojść do tragedii, by interwencja okazała się skuteczna, a problem gromadzonych odpadów rozwiązać? W końcu o pożar w mieszkaniu pełnym śmieci nie trudno.
– Przypuszczam, że zagrożenie na pewno istnieje, ale prawo nam ogranicza wejście. Do czasu póki nic się nie stanie, my jako Państwowa Straż Pożarna nie możemy wejść do mieszkania prywatnego - przyznaje kpt. Mirosław Gruchot, zastępca dowódcy jednostki ratowniczo-gaśniczej KP PSP w Wałczu.
O pomoc w rozwiązaniu śmierdzącego problemu została poproszona także Straż Miejska.
– Straż Miejska jak wiadomo jest powołana do ochrony porządku w miejscach publicznych, a to jest w mieszkaniu. Niemniej jednak staramy się pomóc mieszkańcom jak tylko możemy. Tutaj sprawa jest w trakcie, mamy pewne rozwiązanie, które zaskutkowało w ubiegłym roku, nie wiem czy pomoże w tym roku - mówi Dariusz Gregorczyk, komendant Straży Miejskiej w Wałczu.
A ten pomysł to zaangażowanie córki tej kobiety w uprzątnięcie mieszkania. Swoją pomoc zaoferowała także Wałecka Spółdzielnia Mieszkaniowa.
– Jest tutaj szansa, aby w 2018 roku, na dniach, ponownie uprzątnąć to mieszkanie. Wałecka Spółdzielnia Mieszkaniowa przeznaczy na ten cel kontener, w którym te odpady zostaną zgromadzone i wywiezione na wysypisko - zapewnia Łukasz Podkowa, prezes Wałeckiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Wszystko to jednak są tylko działania doraźne i syzyfowa praca. Bo co mieszkanie zostanie uprzątnięte to kobieta na nowo gromadzi odpady. Bo to co dla jednych jest śmieciem, dla niej źródłem dochodu lub dobytkiem. Próbował jej pomóc także Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Wałczu.
Kobieta najprawdopodobniej cierpi na Syllogomanię, czyli zespół zbieractwa, który charakteryzuje się nie tylko gromadzeniem śmieci, ale także przywiązaniem emocjonalnym do tych przedmiotów i lękiem przed ich utratą.
– Puszka śmierdzi, powiedz pan. No zobacz co ja niosę. I sprzedam i będę miała chociaż te pięć złotych na chleb. Czy pan nie wie co to znaczy biednemu człowiekowi choć te parę groszy. Ja nie potrzebuje nikogo pomocy. Ja sama pomału robię - odpowiada uciążliwa lokatorka.
Nie powinna być jednak pozostawiona sama sobie. Podobnie jak lokatorzy bloku, zmagający się ze śmierdzącym problemem.