"Inna kobieta" bestsellerem literatury obyczajowej

13.02.2019   Autor: AK
---

"Inna kobieta" to najnowsza powieść duetu pisarskiego. Katarzyna Troszczyńska i dziennikarka TV ASTA Karolina Głogowska opisują tym razem romans z perspektywy zdradzanej żony i kochanki. "Inna kobieta" ma na półkach w księgarniach jest już dostępna od dwóch tygodni. O książce opowiada Karolina Głogowska.

Od razu znalazłyście się na liście bestsellerów literatury obyczajowej.
- Jesteśmy w szoku, że to się udało. Trzeba zaznaczyć, że to e-book jest na szczycie. Nasza książka stała się hitem wśród e-booków obyczajowych, a we wszystkich kategoriach jest w okolicach 10 miejsca. Jesteśmy przeszczęśliwe. Nasza redaktor prowadząca mówi, że skoro e-book lepiej się sprzedaje od książki drukowanej, może świadczyć o tym, że ludzie wstydzą się, że czytają taką książkę, bo ona porusza wstydliwy temat. Temat romansu i zdrady.

Niełatwy temat.
- Niełatwy i dlatego może łatwiej taką publikację ukryć w e-booku, ale to też świadczy o tym jak wiele osób ma takie doświadczenie za sobą. Mamy wiele głosów, nie chodzi o recenzje, które są pozytywne, ale od kobiet które tego doświadczyły. Były zdradzanymi żonami, albo były kochankami. One piszą do nas. To jest niesamowite.

Albo takich, które znalazły się i w jednej, i w drugiej roli...
- Tak. Nawet jedna ze znajomych powiedziała nam, że najpierw była zdradzoną żoną, a później mimo, że się zarzekała, że ona nigdy w coś takiego nie wejdzie, wdała się w romans z żonatym mężczyzną. Temat zdrady i romansu zaskakująco często się zdarza w życiu.

Wy jednak nie moralizujecie, nie pouczacie, nie macie gotowych recept. Każda czytelniczka, czy czytelnik różne części siebie znajdzie we wszystkich postaciach. Nie tylko tych dwóch kobiet, ale i Piotra, który miota się między jedną a drugą.
- Zastosowałyśmy celowy zabieg, że oddajemy głos tylko dwóm stronom: żonie i kochance. Nie znamy wersji Piotra. Tak jest ciekawiej. Zupełnie inaczej widzi go kochanka, a zupełnie inaczej żona. Obie kochają go za inne cechy. Chciałyśmy dać głos kobietom. Pokazać jak w trakcie rozwoju tego romansu, ten mężczyzna się zachowuje, ale one nie mają pełnej wersji. Pełny obraz sytuacji ma tylko czytelnik. I tylko on może ocenić tę sytuację.

Ale czytelnik nie ocenia ani Ady, ani Joanny

- Zastanawiałyśmy jak przedstawić postać kochanki, żeby ona nie była oceniania negatywnie. Niestety żyjemy w takich czasach, w takim społeczeństwie, gdzie winę zrzuca się na kobiety. Kobiety, które zostały zdradzone mają tendencję do tego, by obwiniać tą trzecią. Uważam, że jest to naturalna reakcja, bo jeśli taka kobieta zdecyduje się dalej żyć z tym zdradzającym mężem, to trudno będzie jej dalej patrzeć na niego w jasnych barwach, więc automatycznie zrzuca winę na kogoś innego, najłatwiej na kochankę. A to nie do końca tak jest. Zastanawiałyśmy się, czy Polki będą w stanie z Adą sympatyzować i jesteśmy zaskoczone, że się to udało.

A siadając do książki myślałyście, że ona ma spełniać jakieś funkcje terapeutyczne?
- Nie chcę wypowiadać się za Kasię, ale ja tak. Pisałam wersję historii kochanki i spodziewałam się ciosów i batów, których ostatecznie nie ma. Znam wiele historii zdrad i romansów i mogłabym napisać wiele książek i każda byłaby inna. Ale mój cel był taki, by odpowiedzieć na pytanie dlaczego niektóre kobiety wdają się w romanse, dlaczego nie widzą sygnałów alarmowych. Znam i takie kobiety, które się wdają w romanse hurtowo, jeden po drugim i nie widzą mechanizmu, który nimi kieruje. Tutaj próbujemy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się dzieje.

Dlaczego?
- Osobiście uważam, że osoba, która jest w pełni szczęśliwa i zadowolona ze swojego życia, ma wszystko poukładane również w głowie, to nie zainteresuje się zajętą osobą, nie będzie chciała rozbijać swojego małżeństwa. Ale jeśli ktoś ma problemy, nierozwiązane, niezażegnane konflikty, czegoś mu brakuje, to wtedy jest podatny na takie relacje. Próbujemy nimi zapełnić pustkę albo też sami się ukarać. Dużo kobiet karze siebie wdając się w romans z nieosiągalnym mężczyzną i w ten sposób chcą sobie udowodnić, że na miłość nie zasługują - tak jak Ada. No ale dlaczego nie zasługują? To już pytanie do każdej czytelniczki.

To książka też dla mężczyzn?
- Jak najbardziej. Mamy opinie panów po przeczytaniu i są pozytywne. Wiem, że niektórzy koledzy poszli ją kupić z nadzieją na ostre opisy seksu, które są w tej książce. Trudno się je pisało, ale są i jest ich dość dużo. Ale rzeczywiście, panom się ta książka bardzo podoba. Mówią też, że się nie spodziewali, że to tak wygląda z perspektywy kobiety. Mam nadzieję, że to jest powieść uniwersalna.

Mnie zaskoczył epilog, który mógłby być prologiem.
- Bo on jest prologiem. Zastanawiałyśmy się czy nie doprowadzić do konfrontacji Ady i Joanny. Jedna z recenzentek napisała, że tu nie można się spodziewać, że dojdzie do szamotaniny. Nie chciałyśmy ich tak konfrontować, ale zafundowałyśmy im taką nietypową konfrontację. Nic więcej jednak nie powiem.

W książce pojawiają się też miasta. Czytając "Inną kobietę" widziałam, którymi ulicami po Warszawie poruszały się bohaterki.
- To osadzenie w konkretnych, rzeczywistych miejscach dodaje realizmu książce. Nie opisałabym Krakowa, w którym nie mieszkałam albo Wrocławia, w którym tylko bywam, bo to byłoby bez sensu. To, że tak dokładanie opisuję Adę, jej pracę, jej redakcję, to ciężko, by się poruszała wymyślonymi ulicami. Dlatego umiejscowiłam ją w scenerii, którą znam, dobrze znam. Podarowałam jej Kwidzyn, z którego pochodzi moja rodzina, to moje ukochane miasteczko. I dlatego Kwidzyn podarowałam Adzie.

Ale też i redakcję, która jest tłem rodzącej się historii romansowej między dwojgiem ludzi. Redakcję, w której panują trudne relacje. Współpracownicy są... trudnymi charakterami - to mało powiedziane. Obrazili się na was byli koledzy z pracy za te opisy?
- Redakcja to autentyczne miejsce. Ada tam pracuje, bo ja znam warunki pracy w takim miejscu jak redakcja portalu internetowego. Ciężko by mi było opisać Adę w agencji reklamowej, bo nie znam tych realiów. Zależało mi, żeby pokazać kobietę, która sobie nie radzi w życiu sama ze sobą. Ma nie tylko sytuację opresyjną z rodzicami, z byłym mężem i kochankiem, ale też i w pracy. Więc ta praca musiała być ciężka. Dziś praca w portalu internetowym to nie jest łatwy kawałek chleba. Wiele sytuacji, które się w książce pojawiają są autentyczne, podobnie jak osoby. Moi bohaterowie to są wymyślone postaci, ale to kompilacja niezbyt ciekawych cech i zachowań wielu rożnych znanych mi osób.

To nie jest książka walentynkowa?
- To zależy. Pewnie wiele osób w te Walentynki będzie przeżywać rozterki sercowe. Pewnie wiele osób jest samych. To niejednoznaczna książka, bo to, że podejmujemy jakąś decyzję nie oznacza, że w tej decyzji wytrwamy...

Jak się okazuje, choćby czytając wasz epilog.
- Tak i być może napiszemy drugą część tej powieści. To nie jest historia zamknięta. A dziś czytałam opinię czytelniczki, która kupiła sobie tę książkę na Walentynki. Jako katharsis, bo w Walentynki kilka lat temu jej dramat się rozpoczął.

Pracujecie nad kolejnym projektem?
- Tak, mam nadzieję, że nasza wspólna książka ukaże się pod koniec tego roku. Ale też każda z nas pracuje nad swoimi książkami. Moja to ma być historia przemocy widzianej z perspektywy dziecka. Będzie to książka o miłości, ale innej miłości. Będzie w niej też tajemnicze zaginięcie, ale nic więcej już nie powiem...

***
W grudniu ubiegłego roku obie autorki wydały książkę "Dwanaście życzeń".

https://www.asta24.pl/2018/11/18/karolina-glogowska-opowiada-o-dwunastu-zyczeniach/

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group