Martwe zwierzęta w lodówce, żywe - zaniedbane i schorowane. Taki widok zastali w schronisku w Jędrzejewie wolontariusze z fundacji Mondo Cane. Natychmiast postanowili działać i w trakcie jednej nocy zabrali ze schroniska 18 psów.
Na miejscu dokonali makabrycznego odkrycia. Zwierzęta były skrajnie zaniedbane.
- Smród wszędzie, walające się odchody, w których my brnęliśmy, te psy w tym uwalane, z kaszlem, ze zmianami na skórach, ropnymi, z wydzielinami, z guzami listew mlecznych, jąder okołoodbytowych, niezliczona ilość pcheł, szczury biegające po tych zwierzętach - mówi Aleksandra Śniecikowska, inspektor fundacji Mondo Cane.
Obrońcy zwierząt przyjechali do schroniska by zabrać jednego schorowanego psa. Jak się okazało na miejscu pies już nie żył. Wolontariusze znaleźli go w lodówce. Na miejsce została wezwana policja.
- W trakcie oględzin policjanci znaleźli w lodówce znajdującej się na zewnątrz truchło dzika, a także truchło psa. W zabezpieczonej dokumentacji medycznej, wykazano, iż zgon psa nastąpił z przyczyn naturalnych. Znajdował się on wcześniej na terenie schroniska, miał około 15 lat. Natomiast truchło dzika pochodziło z interwencji, właściciel posiadał stosowne porozumienia - informuje mł. asp. Karolina Górzna-Kustra, rzecznik policji w Czarnkowie.
Na miejsce wezwano również powiatowego lekarza weterynarii. Zdecydowano o natychmiastowym przetransportowaniu najbardziej potrzebujących zwierząt do kliniki w Poznaniu. Trwają badania i diagnostyka tych czworonogów. Część z nich jest na skraju wyczerpania. Sprawą zajęła się prokuratura. Przesłuchany został właściciel oraz pracownicy schroniska. Po dwóch dniach od interwencji w schronisku zapanował spokój, a właściciel nie rozumie zachowania fundacji. Nie chciał też oficjalnie się wypowiadać.
- Sensacji nie będzie, będzie prawda - powiedział właściciel schroniska.
I swoją prawdę przedstawił, ale już poza kamerą. Zwierzęta, które trafiły pod opiekę fundacji miały około 15 lat i znajdowały się w szpitalnej części schroniska. Jak tłumaczy właściciel ich stan to skutek starości, a nie, jak twierdzi fundacja – znęcania się nad zwierzętami. Opiekunowie nie zgłaszali zastrzeżeń co do zdrowia zwierząt – twierdzi właściciel schroniska. Kontrole, które przeprowadziły gminy również nie wykazały zastrzeżeń.
- Wypadła bardzo pozytywnie. Widać, że psy nie są zabiedzone, nie są chore, mają duże zaufanie do opiekunów. Klatki są czyste. Miski, woda i jedzenie jest. W związku z tym jestem z tej kontroli zadowolony - mówi Witold Putyrski, zastępca burmistrza Trzcianki.
W schronisku w gminie Czarnków przebywa 300 psów. Kontrole w schronisku przeprowadziły gminy z powiatu czarnkowsko-trzcianeckiego oraz Drezdenko. I tylko w tym ostatnim przypadku gmina wykazała nieprawidłowości i powiadomiła fundację.