Pilanie zafundowali nepalskim sierotom dwie pralki oraz farby do odmalowania pokojów. Do klasztoru buddyjskiego, który opiekuje się chłopcami trafiły też słodycze, paczki z drobiazgami oraz listy od polskich przyjaciół.
Paczki ze słodyczami oraz pieniądze zgromadzone przez pół roku na koncie Stowarzyszenia Agama – zawieźli pilanie do Nepalu. Tam, w Katmandu buddyjski klasztor daje schronienie chłopcom. Małym lamom. Część z nich to sieroty po trzęsieniu ziemi. Pozostali zostali oddani przez rodziców pod opiekę mnichów... z biedy.
- Przyjechaliście tu z Polski, daliście nam siebie oraz polskich przyjaciół z wielkimi sercami... dziękuję wam - wzruszył się Tashi Nyima Lama.
Bo to biedny klasztor. Jakakolwiek forma pomocy jest nieoceniona.
- Mógłbym zrobić tutaj wiele, a tak naprawdę nie mogę zrobić nic. Najzwyklejszych prostych rzeczy oni tutaj nie mają - mówi Jacek Ludkowski ze stowarzyszenia Agama.
Do tej pory chłopcy prali swoje szaty na dziedzińcu, nierzadko w zimnej wodzie. Dzięki pieniądzom ze stowarzyszenia udało się kupić dwie przemysłowe pralki. Trzecią kupiła grupa z Turcji, która akurat przebywała w klasztorze na warsztatach medytacyjnych.
- Dla nas Polaków są to trudne warunki. Jesteśmy przyzwyczajeni, do tego, ze jest wszędzie światło, jest ciepła woda, jest ogrzewanie. Tutaj tego nie ma - dodaje Aneta Dukiewicz ze stowarzyszenia Agama.
A chłopcy mieszkają w takich warunkach. Dlatego resztę środków pozostałych z tych 11 tysięcy złotych przeznaczono na farby. Chłopcy myją się na dziedzińcu. Nie zawsze jest ciepła woda.
- Plan jest taki, żeby jednak te prysznice zorganizować im w pomieszczeniach, i w jakiś sposób tę wodę podgrzewać, to by była ogromna poprawa jakości ich życia. Zależy też nam na tym , aby zakupić też jakieś ciepłe pościele. Zimy są zimne. Oni śpią pod kocami - tłumaczy Agnieszka Rujner-Markowska, szefowa stowarzyszenia Agama.
Jednak najważniejszy dla tych chłopców był kontakt z innymi ludźmi. Na co dzień opiekę nad nimi sprawuje tylko dwóch lamów. Więc jakakolwiek forma kontaktu z innymi ludźmi sprawia im wielką radość.
- One rozumieją dobrze, czym jest adopcja serca. One wiedzą, że ktoś tam daleko, daleko w świecie, nie do końca wiedzą gdzie, ale gdzieś daleko jest mama, tata adopcyjny, sercem kocha i sercem chce pomóc i najważniejsze, że myśli, myśli o tym dziecku - przekonuje Małgorzata Ludkowska ze stowarzyszenia Agama.
W klasztorze przebywa około 140 chłopców. Czterdzieścioro z nich ma swoich rodziców adopcyjnych w Pile i w okolicach. Akcję takiej adopcji prowadzi Stowarzyszenie Adopcji Serca Nepalskich Mniszków Agama. Znaleźć ich można na profilu facebookowym.
***
Każdy kto zechce pomóc małym lamom w poprawie jakości ich codziennego życia może dokonywać wpłat na konto Stowarzyszenia Agama: 12 1600 1462 1874 3023 2000 0001
fot. Agnieszka Kledzik