Termin oddania wałeckiej obwodnicy był już przekładany kilkukrotnie. Pierwotnie kierowcy drogą mieli poruszać się w ubiegłym roku. Później mówiło się o kilkumiesięcznym opóźnieniu. Ostatecznym terminem miał być 26 maja. I choć od tej daty minęło kilka dni to obwodnica Wałcza wciąż jest jednym wielkim placem budowy.
- Technologicznie zaawansowanie jest już całkiem spore, natomiast tu wykonawca na pewno musiałby zwiększyć też tempo robót. Natomiast siłą rzeczy tak jak kontrakt stanowi rozpoczynamy naliczanie kar umownych - wyjaśnia Mateusz Grzeszczuk, rzecznik prasowy szczecińskiego oddziału GDDKiA.
Przy odpowiednim tempie prac wykonawcy, jest możliwość, że kierowcy wyjadą na wałecką obwodnice w III kwartale tego roku, ale na pewno nie wcześniej niż po wakacjach. Do tej pory ruch nadal będzie przeprowadzany przez centrum miasta.
- Tyle lat żyliśmy bez obwodnicy, to kolejny rok przesunięcia jesteśmy w stanie zacisnąć pasa i poczekać jeszcze ten rok. Mimo wszystko jestem zapewniany przez dyrekcje Energopolu, głównego wykonawcy, że ten termin oczywiście delikatnie przesunięty, ale będzie zrealizowany - zapewnia Maciej Żebrowski, burmistrz Wałcza.
Scenariusze w tej sytuacji są dwa. Albo wzrost kosztów pracy, energii i materiałów będzie rekompensowany przez GDDKiA, albo firma Energopol upadnie i pociągnie za sobą inne podmioty. Z nieoficjalnym informacji jakie płyną do naszej redakcji wynika, że kilka dni temu ENEA odłączyła prąd na całej budowie.