Według raportu NIK była to najszybsza reforma przeprowadzona w historii polskiej oświaty. W tym czasie zmienione zostały struktury szkół, podstawy programowe oraz podręczniki. Najwyższa Izba Kontroli ocenia, że to właśnie pośpiech przyczynił się do tego, że reforma została nierzetelnie przygotowana.
- W naszej ocenie minister edukacji narodowej w latach 2016-2018 nierzetelnie przygotowała i wprowadziła zmiany w systemie oświaty. Nie przeanalizowała rzetelnie finansowych i organizacyjnych skutków projektowanych zmian. Nie dysponowała pełnymi i rzetelnymi informacjami na temat kosztów reformy, stanu przekształcenia lub likwidacji gimnazjów - informuje Ksenia Maćczak, rzecznik Najwyższej Izby Kontroli.
Rok szkolny 2019/2020 może być najtrudniejszy dla szkół średnich, które będą musiały w swoich murach pomieścić uczniów ostatnich klas gimnazjum i absolwentów ósmej klasy podstawówki. Placówki podległe powiatowi pilskiemu na taki stan rzeczy są przygotowane – usłyszeliśmy z ust dyrektorki wydziału. Jednak już dziś wiadomo, że nie każde dziecko będzie uczęszczać do tej szkoły, którą sobie wybierze. Problemem może też być brak nauczycieli.
- Problemu jeśli chodzi o nauczycieli przedmiotów ogólnokształcących nie mamy. Dużo osób do naszych szkół zgłasza się ze szkół podstawowych. Natomiast nieco inaczej ma się problem z zawodowcami i z zawodowcami rzeczywiście możemy mieć problem -
przyznaje Łucja Zielińska, dyrektor wydziału oświaty Starostwa Powiatowego w Pile.
Tak samo jak problem może stanowić liczba pracowni chociażby informatycznych czy mechatronicznych. Jest ich za mało. A to oznacza, że uczniowie na zajęcia będą uczęszczać do szkół także w sobotę. Właśnie w związku z problemami lokalowymi wiele szkół podstawowych już dziś prowadzi zajęcia na dwie zmiany.
Ciężko też w kontekście reformy nie mówić o skutkach finansowych. Subwencja oświatowa, z której miały być sfinansowane zmiany, wzrosła o 6%, a wydatki samorządów na szkoły powiększyły się o 12%. Sama Piła na tych zmianach jest o kilka milionów złotych stratna.
- Ta reforma nam po prostu zabiera cały rocznik. To jest jakieś 650-700 osób, co przekłada się wprost na zmniejszenie kwoty jaką otrzymamy w ramach subwencji. Bardzo łatwo to policzyć, licząc razy 5000 na ucznia to jest 3,5 miliona złotych mniej - wylicza Sebastian Dzikowski, dyrektor wydziału kultury i sportu Urzędu Miasta w Pile.
Co na to wszystko Ministerstwo Edukacji Narodowej. W przesłanym do naszej redakcji oświadczeniu możemy przeczytać między innymi, że....
- Wprowadzona reforma edukacji jest odpowiedzią na oczekiwania większości Polaków. Stanowczo podkreślamy, że reforma oświaty została starannie przygotowana, a jej wdrażanie jest stale monitorowane. Zostały opracowane pełne analizy organizacyjne oraz finansowe skutków zmian. MEN zapewniło środki na zadania związane z reformą - czytamy w oświadczeniu MEN.
Takie tłumaczenie nie przekonuje jednak wielu samorządowców. Pod koniec maja na biurku w kancelarii Ministerstwa Finansów wylądowało przedsądowe wezwanie do zapłaty. Prezydenci dziesięciu największych miast domagają się zwrotu ponad 100 mln zł obiecanej rekompensaty kosztów przygotowań do tzw. reformy edukacji.